"Rzeczpospolita": Beata Szydło zapowiedziała, że w ciągu pierwszych 100 dni nowego rządu doprowadzi do przyjęcia nowej ustawy repatriacyjnej. Jakie rozwiązania się w niej znajdą?
Jarosław Zieliński, PiS: Przez 25 lat polskiej niepodległości brakowało właściwych uregulowań ustawowych. Był realizowany niby jakiś program, ale bardzo słabo. Cała odpowiedzialność spadła bowiem na samorządy, które czasem sprowadzały pojedyncze rodziny na swój teren, ale generalnie nie były tym zainteresowane. Musi się tym zająć rząd we współpracy z samorządami i organizacjami pozarządowymi. Oczywiście muszą się też na realizację tego zadania znaleźć odpowiednie środki budżetowe, bo bez nich tego obowiązku nie udźwigniemy. W ustawie muszą zostać także rozwiązane kwestie zakwaterowania repatriantów, ich asymilacji w Polsce, często nauki języka polskiego, wprowadzenia na rynek pracy i włączenia ich dzieci do systemu oświaty. Trzeba uprościć wszelkie procedury i ułatwić przyjazd Polakom ze Wschodu.
Jeśli nie samorządy, to kto powinien wziąć na siebie pełną odpowiedzialność za repatriację?
Ona musi spoczywać na rządzie, na państwie – wolnej, niepodległej Polsce. To są przecież nasi rodacy, którzy z różnych przyczyn zostali wywiezieni na Wschód.
Według obywatelskiego projektu ustawy o powrotach, na którym PiS chce się oprzeć, odpowiedzialność ponosić ma MSW.
Oczywiście, minister spraw wewnętrznych powinien być tym koordynującym, ale konieczne jest też zaangażowanie szefów resortów kultury, zdrowia czy finansów. Trzeba stworzyć cały system pomocy repatriowanym.