W ocenie Radosława Sikorskiego ostatniej tygodnie to było "dyplomatyczna katastrofa". "Polska po raz kolejny wzięła udział w awanturze, na której nie tylko nic nie zyskała, ale uszczupliła resztki kapitału politycznego, jaki nam w Europie został" - ocenił były szef MSZ.
"Polsce i Węgrom nie udało się pozyskać żadnego (!) sojusznika dla swoich postulatów. Przez moment, swoje poparcie sugerował premier Słowenii, ale po jednym liście, zachęcającym do uwzględnienia postulatów Polski i Węgier, zamilkł. Owszem, udzielił wywiadu jednemu z prorządowych mediów i nieco popsioczył na tę okropną Unię, ale realnych działań nie podjął ani konkretnych deklaracji nie złożył" - przypomniał europoseł.
Czytaj także: Mateusz Morawiecki w Brukseli: Mechanizmy muszą być jasne
Sikorski wskazał również, że po stronie Polski i Węgier nie opowiedzieli się pozostali członkowie Grupy Wyszehradzkiej. "Żadnych słów wsparcia nie uzyskaliśmy również od państw Inicjatywy Trójmorza, chociaż rzekomo jej liderujemy".
Europoseł zastanawia się, czy minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro "faktycznie zachowa się honorowo i - wobec zignorowania jego wezwań do weta - opuści zdradziecką koalicję rządzącą".