Josep Borrell już w Moskwie zapewnił, że „na razie żaden kraj nie zaproponował (na forum UE) konkretnych sankcji (z powodu uwięzienia opozycjonisty Aleksieja Nawalnego)". Gospodarzy bardzo to uspokoiło, gdyż znając unijne procedury, przewidują, że rozmowy o sankcjach mogą zacząć się w połowie lutego, a ewentualne ich uchwalenie odbędzie się dopiero w marcu, na szczycie UE.
Wbrew jednak wcześniejszym informacjom rzecznika Kremla Borrell nie spotkał się z prezydentem Putinem. – O ile wiem, w grafiku prezydenta jest wpisane to spotkanie – mówił Pieskow przed przyjazdem Hiszpana.
Znacznie jednak bardziej zdenerwowała rosyjskich polityków możliwość solidarnej reakcji Unii na usunięcie z Rosji trzech dyplomatów: Szweda, Polaka i Niemca. Ministerstwo Spraw Zagranicznych zarzuciło im bezpośredni udział w antyputinowskich manifestacjach 23 stycznia.
Wszystkie trzy kraje już zapowiedziały dyplomatyczne retorsje. Ale z nieznanych przyczyn Rosjanie zaczęli podejrzewać, że może dojść do powszechnego wyrzucania rosyjskich dyplomatów, tak jak w 2018 roku po otruciu Siergieja Skripala w Salisbury. Wtedy Rosjan usunęły 23 kraje UE (w tym należąca jeszcze do niej Wielka Brytania) oraz pięć spoza Unii.– Jeśli inne państwa podejmą decyzje, by odpowiedzieć na tę wysyłkę, to będzie to absolutne bezprawie – przekonywał obecnie zastępca szefa Komisji Spraw Zagranicznych rosyjskiego Senatu Władimir Dżabraiłow.
Jednocześnie BBC poinformowało, że rosyjski MSZ rozesłał części unijnych ambasad w Moskwie kompilację nagrań z policyjnych akcji w USA i Europie (głównie Francji i Holandii). Zrobiono to na wypadek, gdyby chciały one wystąpić ze wspólnym oświadczeniem w sprawie brutalności rosyjskiej policji na ostatnich manifestacjach oraz torturowania zatrzymanych.