Przestępcom trudniej niż przed laty jest zalegalizować skradziony samochód i go sprzedać. Jednak zapotrzebowanie na używane części nie słabnie. Dlatego wyspecjalizowane w tym szajki zmieniają „profil" swojej działalności.
Taką zorganizowaną grupę, działającą za naszą zachodnią granicą i w kraju, rozbiło kilka dni temu Centralne Biuro Śledcze Policji, dzięki współpracy z funkcjonariuszami z Drezna.
– Po kradzieży w Niemczech auta trafiały do Polski, gdzie były demontowane, a części sprzedawane. O skali procederu świadczy fakt, że wartość skradzionych pojazdów służby niemieckie szacują na 1,7 mln euro – mówi „Rzeczpospolitej" Iwona Jurkiewicz, rzeczniczka CBŚP.
Grupa działała w zhierarchizowany i zakonspirowany sposób. Jedna z osób wyszukiwała w Saksonii luksusowe samochody i zlecała ich kradzież wspólnikom, wyposażając ich w sprzęt do pokonywania zabezpieczeń. Kolejni członkowie gangu pełnili rolę kurierów, inni przewozili pojazdy do kraju i przekazywali je paserom do rozbiórki. Później części sprzedawano m.in. na giełdach samochodowych i za pośrednictwem internetu.
W Niemczech i Polsce zatrzymano pięć osób, z których cztery trafiły do aresztu i zostaną przekazane stronie niemieckiej. W domach i na posesjach podejrzanych policjanci znaleźli kilkadziesiąt telefonów komórkowych, tablice i dowody rejestracyjne oraz części ze skradzionych aut.