Wicemarszałek Małgorzata Gosiewska z PiS we wrześniu może stracić immunitet. Wtedy posiedzenie w jej sprawie zaplanowała Komisja Regulaminowa, Spraw Poselskich i Immunitetowych. To reakcja na wniosek oskarżyciela prywatnego, który chce pociągnąć Gosiewską do odpowiedzialności karnej za to, że w ostrych słowach skrytykowała zachowanie osób zakłócających uroczystości smoleńskie.
Wniosek w tej sprawie wpłynął do Sejmu już niemal trzy lata temu. Tak wolne tempo to obecnie standard. Choć w szufladach piętrzą się wnioski o uchylenie immunitetu, posłowie nie spieszą się, by ułatwić osądzenie swoich kolegów z ław sejmowych.
Zastój w komisji
Tak wynika z planu pracy Komisji Regulaminowej na drugie półrocze 2021 roku, do którego dotarła „Rzeczpospolita". Opinia tej komisji jest konieczna, zanim ostateczną decyzję odnośnie do immunitetu podejmie Sejm.
O tym, że komisja praktycznie nie działa, a wnioski na rozpatrzenie czekają latami, alarmowaliśmy już w styczniu. Później wydawało się, że komisja przyspieszy. W planie pracy na pierwsze półrocze zapisano sprawy dziewięciu polityków. Plan nie został jednak dotrzymany, bo komisja wypowiedziała się w sprawie czterech immunitetów.
Z kolei w planie na drugie półrocze takich spraw zapisano tylko trzy. Co więcej, dwie to pozostałości po niewykonanym wcześniejszym planie. Dochodzi do tego sprawa Gosiewskiej. Nierozpatrzenie jej przez Sejm mogłoby jednak być odczytane jako przewlekanie decyzji, bo to najstarsza sprawa immunitetowa, jaka zalega obecnie w szufladach.