Krzysztof R. był ordynatorem ortopedii w Szpitalu Wojewódzkim w Przemyślu. Od łapówki uzależniał przyjęcie na oddział czy wykonanie operacji wszczepienia endoprotezy biodra. Niezamożnym chorym radził, by wzięli kredyt.
Prokuratura udowodniła mu wymuszenie prawie 250 tys. zł od 113 pacjentów.
W maju 2007 r. sąd prawomocnie skazał go na cztery lata więzienia, przepadek przyjętych korzyści majątkowych, 60 tys. zł grzywny i pięcioletni zakaz pełnienia funkcji kierowniczych w służbie zdrowia. Surowość kary uzasadniał „niskimi pobudkami oskarżonego, bezwzględnością w działaniu i brakiem skrupułów oraz długotrwałością uprawianego procederu”.
Choć od wyroku minęły prawie trzy lata, Krzysztof R. nawet nie zaczął odbywać kary. Jak to możliwe? Sąd Rejonowy w Przemyślu dwukrotnie ją odraczał z powodu złego stanu zdrowia R., a dokładnie urazu kolana i migotania przedsionków serca. W czerwcu 2009 r., na podstawie opinii biegłych z Lublina – m.in. kardiologa i neurochirurga – w ogóle zawiesił wykonanie kary do czasu poprawy stanu zdrowia skazanego.
[wyimek]Mimo chorób Krzysztof R. do dziś prowadzi prywatny gabinet lekarski w Przemyślu[/wyimek]