Co wolno, a czego nie wolno łączyć z mandatem poselskim? Na to pytanie precyzyjnie odpowie nowelizacja ustawy o wykonywaniu mandatu posła i senatora. Do czasu zakończenia nad nią prac marszałek nie chce rozstrzygać, czy można być jednocześnie posłem i pracownikiem instytucji, która podlega samorządowi terytorialnemu.
Bronisław Komorowski jest przekonany, że obu tych funkcji łączyć się nie da. Kilka dni temu zapowiadał, że jeżeli Ołdakowski nie zrezygnuje ze stanowiska dyrektora, straci miejsce w Sejmie. Decyzje miały zapaść na początku tego tygodnia.
Wczoraj marszałek oświadczył jednak, że szybkich decyzji w tej sprawie nie będzie. Zamiast nich Sejm zajmie się zmianą prawa. – Moja inicjatywa ma na celu to, aby było jasne, czy intencją parlamentu jest, aby jak najwięcej parlamentarzystów było zawodowymi, czy też odwrotnie – należy iść w kierunku sprzyjającym łączeniu funkcji w administracji samorządowej z pracą posła – tłumaczył Komorowski.
Ta deklaracja kończy, przynajmniej na jakiś czas, sprawę Ołdakowskiego, który nie chciał rezygnować ani z mandatu poselskiego, ani z funkcji dyrektora. – Decyzja marszałka budzi szacunek, tym bardziej że na pewno była trudna do podjęcia – komentował poseł PiS. A jeszcze wczoraj rano nic nie zapowiadało, że ten konflikt szybko się skończy. Z samego rana marszałek mówił w RMF FM, że skieruje tę sprawę do Trybunału Konstytucyjnego. – Ja nie jestem od interpretowania prawa, marszałek jest od wykonywania prawa – mówił Komorowski.
Przywoływał zarazem przykłady parlamentarzystów, którzy w podobnej sytuacji rezygnowali z dotychczasowych stanowisk. Chodzi o blisko 200 posłów, m.in. o Jerzego Fedorowicza z PO, który na czas posłowania przestał kierować Teatrem Ludowym w Nowej Hucie. – Nie wyobrażam sobie, by można było łączyć obie funkcje. Tym bardziej że obie są niezwykle czasochłonne – mówi „Rz” Fedorowicz.