Rz: Jak pan ocenia działania polskich władz podczas kryzysu gruzińskiego?
Początkowo wydawało się, że ośrodki prezydencki i rządowy blisko ze sobą współpracują. Prezydent i premier podobnie ocenili zagrożenie związane z kryzysem. Ale już po kilku dniach było słychać pewne różnice w wypowiedziach. Wyraźne różnice zdań pojawiły się w kwestii podróży prezydenta do Gruzji.
Może oba ośrodki podzieliły się zadaniami i uzgodniły, że rząd będzie działał na forum Unii, a prezydent współpracował z przywódcami Europy Wschodniej?
Takie porozumienie i podział zadań miałyby głęboki sens, ale wygląda na to, że było inaczej. Premier wydawał się zaskoczony wyjazdem prezydenta do Gruzji.
Udało się osiągnąć wymierne efekty?