Policja ratuje córkę bogacza

Akcja we Wrocławiu: Strzelanina i pościg z udziałem helikoptera – wczoraj nad ranem komandosi zatrzymali dwóch porywaczy 23-letniej studentki prawa. Dziewczynę uprowadzono dla okupu

Publikacja: 11.09.2008 03:05

Było jakoś po trzeciej nad ranem. Słyszałam chyba osiem strzałów, jeden po drugim, a potem pisk opon

Było jakoś po trzeciej nad ranem. Słyszałam chyba osiem strzałów, jeden po drugim, a potem pisk opon odjeżdżające-go samochodu – opowiadała „Rz” mieszkanka osiedla przy ulicy Partynickiej. Na zdjęciu ślady po kulach

Foto: Reprodukcja

Monika Sz., córka jednego z najbogatszych wrocławian, jest już w domu. Wczoraj jej bezpieczeństwa w ojcowskiej willi wciąż strzegli funkcjonariusze.

– Córka jest cała i zdrowa – zapewnił „Rz“ przez domofon Roman Sz. Dłużej rozmawiać nie chciał. Podobnie jak mieszkająca w sąsiedniej rezydencji ciotka Moniki Sz.

– I tak na rozmowę musiałaby się zgodzić policja, która jest w domu szwagra – powiedziała „Rz“.

Policja i prokuratura też na razie nie zdradzają szczegółów. – Zakładniczce nic się nie stało, policja ujęła sprawców. Śledztwo w sprawie porwania dla okupu prowadzi wydział ds. przestępczości zorganizowanej – mówi Małgorzata Klaus, rzeczniczka wrocławskiej Prokuratury Okręgowej.

W poniedziałek wieczorem kilku napastników wywlekło Monikę Sz. z porsche pod rezydencją w dzielnicy Ołtaszyn. Zawieźli ją do mieszkania w dzielnicy na południowych obrzeżach miasta.

Zażądali okupu. Kilkuset tysięcy złotych (dokładnej kwoty policja nie ujawnia). Jego wręczenie miało miejsce we wtorek wieczorem. Kilka godzin później, w środę nad ranem, policjanci kryminalni wraz z kompanią antyterrorystyczną odbili zakładniczkę.

– Pościg był dynamiczny, w akcji uczestniczył helikopter, padło kilkanaście strzałów – relacjonuje komisarz Krzysztof Zaporowski z wrocławskiej policji.

Kilkaset tysięcy złotych okupu policja odzyskała po kilkunastu godzinach od zatrzymania porywaczy

Wczoraj o akcji dyskutowało całe osiedle przy ul. Partynickiej. – Było jakoś tak po trzeciej nad ranem, słyszałam chyba osiem strzałów, jeden po drugim, a potem pisk opon odjeżdżającego samochodu – opowiada jedna z mieszkanek.

– Strzelanina, huk helikoptera, jakieś krzyki – wspomina właścicielka warzywniaka.

– Jeszcze rano stały pod tą bramą trzy radiowozy, kręciło się tu sporo policjantów, sprzątali teren – dodaje listonosz.

– Gangsterzy? To mieszkanie od lat wynajmowali studenci – dziwi się właściciel sklepu spożywczego z naprzeciwka.

Komisarz Zaporowski zapewnia: – Akcję zaplanowaliśmy tak, by nie ucierpieli na tym ewentualni postronni obserwatorzy.

I to do tego stopnia, że – jak się dowiedziała „Rz“ – w przeddzień akcji policja próbowała umieścić w bezpiecznym miejscu kuzynki Moniki Sz. mieszkające w sąsiedniej rezydencji.

Okup policja odzyskała dopiero po południu, po namierzeniu kryjówki bandytów w jednej z podwrocławskich miejscowości. Prawdopodobnie nadal trwają poszukiwania trzeciego porywacza, choć policja nie chce tego oficjalnie potwierdzić.

Kto porwał Monikę Sz. – amatorzy czy zawodowcy? Na razie można tylko spekulować. Na amatorów wskazuje to, że przestępcy ukryli dziewczynę nie w odludnym miejscu, ale w zwykłym mieszkaniu w bloku, gdzie hałasy mogli usłyszeć sąsiedzi. Na zawodowców – według policjanta biorącego kilka lat temu udział w odbijaniu zakładniczki – fakt, że policja odzyskała okup dopiero kilkanaście godzin po akcji i nie udało jej się złapać wszystkich przestępców.

Jedno jest pewne – porwali dziewczynę dla okupu. Monika Sz. pochodzi z bogatej rodziny. Bliźniacy Roman (ojciec) i Janusz (wujek) pierwsze pieniądze zarobili, przewożąc na początku lat 90. sprzęt RTV z Niemiec. Majątku dorobili się, gdy założyli firmę CLA udzielającą kredytów bezpośrednio w sklepach.

Dziś ojciec Moniki jest właścicielem firmy HCS obracającej gruntami pod hipermarkety i stacje benzynowe i inwestującej w elektrownie wodne. Ma elektrownie w Parzycach na Kwisie, na Odrze w Groszowicach i pod Lewinem Brzeskim. Jej wujek Janusz Sz. zajmuje się handlem nieruchomościami i buduje biurowiec przy autostradzie. Jest również właścicielem jedynego w Polsce samochodu Bugatti wartego 1,3 mln euro.

Bracia jak ognia unikają rozgłosu i obsesyjnie strzegą swego bezpieczeństwa. Mieszkają na osiedlu, gdzie cena metra kwadratowego gruntu grubo przekracza 1 tys. zł. Ich sąsiadujące ze sobą ogromne domy z kortami tenisowymi otoczone są wysokimi murami i strzeżone przez ochroniarzy, a najbliższe otoczenie posiadłości monitoruje gęsty system kamer.

Monika Sz., córka jednego z najbogatszych wrocławian, jest już w domu. Wczoraj jej bezpieczeństwa w ojcowskiej willi wciąż strzegli funkcjonariusze.

– Córka jest cała i zdrowa – zapewnił „Rz“ przez domofon Roman Sz. Dłużej rozmawiać nie chciał. Podobnie jak mieszkająca w sąsiedniej rezydencji ciotka Moniki Sz.

Pozostało 92% artykułu
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kraj
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Na wojsko trzeba wydawać więcej