Po potężnym kryzysie dyplomatycznym, głównie między Polską a Izraelem i USA, związanym z uchwaleniem na początku roku nowelizacji ustawy o IPN, zakładającej karanie za obarczanie Polski współodpowiedzialnością za Holokaust, rząd wycofał się z tych przepisów.
W zamian za to premier Mateusz Morawiecki podpisał wspólnie z Benjaminem Netanjahu deklarację, mówiącą o braku zgody obu państw "na przypisywanie Polsce lub całemu narodowi polskiemu winy za okrucieństwa popełnione przez nazistów i ich kolaborantów z różnych krajów" - pisze Onet.
Według Jarosława Kaczyńskiego, który wówczas tłumaczył w mediach to posunięcie, otworzyło ono Polsce drogę do "kampanii antydyfamacyjnej". Miała ona polegać na wytaczaniu procesów cywilnych osobom, które będą mówiły o Polsce nieprawdę.
Kilka tygodni temu Onet wysłał do IPN i Prokuratorii Generalnej pytanie o to, ile pozwów w obronie dobrego imienia Polski zostało złożonych.
Prokuratoria Generalna odpowiedziała szybko, że "w takich przypadkach stroną powodową nie jest Skarb Państwa, lecz Instytut Pamięci Narodowej", więc Prokuratoria w ogóle takich spraw nie prowadzi.