Proces przeciw autorom stanu wojennego trwa od września 2008 r., ale Czesław Kiszczak ani razu nie przyszedł do sądu. Zjawił się dopiero wczoraj, bo – jak mówił – poczuł się „trochę lepiej”.

A na dowód, że jest schorowany, jego żona rozdała mediom oświadczenie o licznych przypadłościach męża. Najstarszy zapis to usunięcie w 1950 r. „starą metodą przerostu migdałów”. W 1952 r. jest adnotacja o nerwicy i usunięciu „starą metodą” wyrostka robaczkowego.

W 1977 r. miał ostry uraz głowy po wypadku. W 1998 r. – czyli kiedy, jak pisały media, wybrał się na wycieczkę do Egiptu – wylicza: „usunięcie starą metodą kamienia z pęcherza moczowego” i „przerostu prostaty”. Wymienia też m.in. udary mózgu, zawały serca, cukrzycę. „Występuje wieczorno-nocne zjawisko wstrząsów głowy i całego ciała o różnym natężeniu. W ostrych przypadkach grozi mi wypadnięcie z łóżka”– pisze generał. „Jestem inwalidą I grupy” – podsumowuje.

Zeznań nie składał, bo rozprawę odroczono.

[i]pap[/i]