Mirosław Sekuła (PO), niemal pewny przyszły szef komisji śledczej, która ma wyjaśnić tzw. aferę hazardową, zapowiedział, że podczas jej prac nie będzie potrzeby przeprowadzenia konfrontacji między premierem Donaldem Tuskiem a byłym szefem Centralnego Biura Antykorupcyjnego Mariuszem Kamińskim.
– Może to jest bardzo medialne, ale uważam, że premier nie powinien być konfrontowany z szefem czy z byłym szefem jednej ze służb specjalnych, które mu podlegają, bo to są po prostu różnej klasy zawodnicy – stwierdził. Dodał, że taka konfrontacja byłaby niewłaściwa z punktu widzenia „obrazu państwa”.
Według posłów opozycji wypowiedź Sekuły dyskwalifikuje go jako przyszłego członka komisji, a tym bardziej przewodniczącego. – Jeśli ktoś już na początku zakłada, że konfrontacja jest niepotrzebna, to pokazuje, że nie chce niczego wyjaśnić – ocenia Andrzej Dera, poseł PiS. – Bardzo często mamy w trakcie przesłuchań przed komisją śledczą sytuację, że jest słowo przeciwko słowu. Co innego mówi jeden, a co innego drugi świadek. W tej sytuacji konfrontacja jest niezbędna.
A w tej sprawie wypowiedzi wzajemnie się wykluczających nie brakuje.
Po ujawnieniu przez „Rz”, że biznesmeni związani z branżą hazardową przez polityków PO próbowali wpłynąć na korzystny dla siebie kształt ustawy, co innego o sprawie mówili publicznie Mariusz Kamiński oraz premier Donald Tusk i jego otoczenie. Jedna i druga strona zarzuciły sobie wzajemnie kłamstwo.