Jak sięgnąć po złoto? „Pod warunkiem podjęcia mądrych, zbiorowych decyzji”. Chodzi tu o np. inwestycje w nowe elektrownie i sieci przesyłowe, ograniczenie emisji dwutlenku (Rybiński nie wnika w to, czy one szkodzą, tylko zwraca uwagę, że za chwilę zaczniemy płacić za to drakońskie kary), o zachęcanie ludzi do mnożenia się i lepszą edukację.
Co nam grozi, jeśli prześpimy dekadę? „Staniemy się małym krajem starych ludzi, w dodatku nieszczęśliwych”. A któż ma nas mądrze w tym wszystkim pokierować? Wiadomo – politycy. I tu Rybiński na chwilę wychodzi z luksusowej pozycji eksperta od zjawisk w makroskali i przygląda się bardzo małym realiom: „Jedna połowa POPiSu rządziła dwa lata, a potem druga połowa przez kolejne dwa, nie zrobiono nic, żeby ograniczyć ryzyka, o których mówiłem wcześniej. (...) Idąc do najbliższych wyborów, wrzucę pustą kartkę, bo nie ma na kogo zagłosować”.
To tyle jeśli chodzi o złoty róg, a co do kartki – to od znalezienia się niej odżegnuje się Włodzimierz Cimoszewicz (w „Polsce”). Lud go błaga: „Na stacji benzynowej dwóch facetów przerywa tankowanie, żeby mi powiedzieć, że muszę kandydować. I tak wszędzie”. Na darmo. „Jadę do puszczy (...) Muszę jeszcze skończyć szafki” niezmiennie odpowiada nasz swojski Cyncynat. „W Wielkiej Brytanii Partia Pracy 14 lat czekała na Tony'ego Blaira” - odpowiada Cimoszewicz, na pytanie, czy widzi kiełkujące nowe postaci na lewicy. Nie precyzuje przy tym, od kiedy trzeba liczyć te 14 lat w przypadku SLD. I ile to będzie w przeliczeniu na szafki?
Po czołówkach gazet nie widać, że jesteśmy świeżo po fali wstrząsów, które miały coś odmienić w polskim życiu politycznym. Jest już pozamiatane i trudno nie zgodzić się z Cimoszewiczem gdy mówi, że „komisja śledcza niczego nie wyjaśni”. „Wyborcza” eksponuje coś nie mniej bulwersującego, czyli dalsze cięcia w finansowaniu zabiegów przez NFZ. Dziennikarze dotarli do planu katalogu świadczeń na 2010 r., z którego wyłania się np. szatański pomysł zniechęcenia specjalistów do wystawiania skierowań np. na tomografię (przez przerzucenie kosztów badania na placówkę, gdzie pracuje kierujący lekarz), obcięcie stawek na rozmaite operacje i pozbycie się kosztów opieki nad przewlekle chorymi.
Tnie się dlatego, że pieniędzy jest za mało. Oglądani przez okienko rejestracji w przychodni już jesteśmy małym krajem nieszczęśliwych ludzi. Cytowani przez gazetę lekarze pokazują wiele rachunkowych absurdów i każą wątpić, czy wszystkie oszczędności mają sens. Czy warto, byśmy podnieśli sobie składkę na zdrowie? „Od Platformy – sejmowej i rządowej – nie można tego oficjalnie usłyszeć, bo premier jest przeciw”.