„Rząd, nie mając w opozycji partnera do dyskusji, wystawiony jest na pokusę zupełnego nieliczenia się ze zdaniem innym niż własne. Premier i minister finansów przedstawił wczoraj zaledwie zarys planu finansowego na najbliższe lata, który budzi poważne zastrzeżenia ekonomistów. Są one znacznie poważniejsze i lepiej udokumentowane niż te, które prezentują posłowie PiS i SLD. Rząd, któremu brakuje w Sejmie merytorycznej opozycji, powinien te głosy potraktować poważnie” – to komentarz Witolda Gadomskiego z "Gazety Wyborczej" do wczorajszej debaty na temat finansów państwa. To zastanawiające: całkowicie się z redaktorem Gadomskim zgadzam.
Z punktu widzenia Platformy sytuacja jest idealna: opozycja, a szczególnie PiS, zajęte krzyżem i zespołem Antoniego Macierewicza, nie ma ani czasu, ani ochoty na merytoryczną debatę na temat kryzysu, więc w Sejmie mogą wciskać posłom dowolny kit, a opozycja i tak będzie krzyczeć.
Z punktu widzenia Polski to jednak fatalna wiadomość – słabość opozycji sprawia, że w Sejmie nie ma kto punktować błędów lub niekonsekwencji rządzących. Teoretycznie zostają eksperci, ale premier zapowiedział wczoraj, że nie będzie ich słuchał. Mówił, że nie będzie słuchał „pseudoekspertyz”, ponieważ nie sprawdziły się „doktryny i ideologie”. Kryzys to sytuacja poważna, niemniej miejsce, w którym premier uznaje opozycję i ekonomistów za głupców znajduje się tylko o krok od miejsca, w którym uznaje się Polaków za głupich.
Ze mną chyba bardzo źle, ale zgadzam się całkiem też z komentarzem Wojciecha Czuchnowskiego w GW do głosowania ws. raportu z prac hazardowej komisji śledczej. „Posłowie Platformy przy raz biernym, raz czynnym wsparciu sojuszniczego PSL przeforsowali swoją wersję raportu. Niezwykle łagodnie traktuje on naganne zachowania polityków PO i ma zamykać sprawę, która jesienią 2009 r. wstrząsnęła polską sceną polityczną i spowodowała dymisje w rządzie. Stało się jak zawsze – większość przeforsowała swoje. I jak zawsze zostały po tym niesmak i uczucie zażenowania.”
Święte słowa. Demokracja to ponoć najgorszy ustrój, ale lepszego nie wymyślono. Jeśli będziemy poddawać pod głosowanie prawdę, to przy takim układzie sił politycznym, jaki mamy teraz w Sejmie, niedługo przejdzie ustawa o tym, że Zbigniew Chlebowski zostanie uznany za najuczciwszego człowieka w Polsce, który nigdy nie był na żadnym cmentarzu.