Pośrednik działał na terenie całego kraju. Wyszukiwał przez Internet ciężarne kobiety, które chciały się pozbyć dziecka bądź takie, które były gotowe zajść w ciążę i noworodka sprzedać. Kontaktował je z osobami zamierzającymi “zaadoptować” dziecko. I dopinał szczegóły transakcji. Funkcjonariusze śledzili jego działalność przez długi czas.
– Biologicznym matkom oferował od 30 do 70 tysięcy złotych. Dla siebie miał inkasować prowizję sięgającą kilkunastu tysięcy – mówi Andrzej Borowiak z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu.
Policja wie o 12 tego typu przypadkach. – Mogło być ich jednak więcej – przyznaje Borowiak. Mężczyzna w piątek trafił do aresztu. Grozi mu do pięciu lat więzienia.
– Takich spraw jest znacznie więcej – przekonuje Beata Dołęgowska, prezes Fundacji Dziecko-Adopcja-Rodzina. – W Internecie działają strony oferujące pomoc w tak zwanej adopcji ze wskazaniem, część z nich z pewnością łamie prawo.
Zaznacza, że trudno zebrać dowody w takich sprawach. Dlatego śledztwa z reguły kończą się umorzeniem.