SLD chce bronić dziennikarzy przed podsłuchami

SLD skarży do Trybunału Konstytucyjnego przepisy umożliwiające podsłuchiwanie dziennikarzy i śledzenie ich za pomocą billingów

Publikacja: 28.01.2011 20:40

Janusz Krasoń

Janusz Krasoń

Foto: Fotorzepa, BS Bartek Sadowski

Zdaniem polityków lewicy służby mają nieograniczone możliwości pozyskiwania informacji od operatorów telekomunikacyjnych. "Stwarza to szerokie pole do nadużyć wymierzonych w chronioną prawnie tajemnicę dziennikarską, adwokacką czy radcowską" – czytamy w uzasadnieniu skargi, którą złożyli posłowie SLD.

Jak mówił podczas piątkowej konferencji prasowej Janusz Krasoń, szef Sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych, tylko w 2009 r. rozmaite służby i urzędy milion razy zwracały się do operatorów o różne informacje. – To najlepiej pokazuje skalę zjawiska – komentował.

Według posła SLD Trybunał Konstytucyjny powinien orzec, czy nie godzi to w podstawowe prawa obywatelskie.

– Państwo musi skutecznie ścigać przestępców, ale nie może to stać w sprzeczności z prawami dziennikarzy, adwokatów i radców – mówił Krasoń podczas konferencji.

A mecenas Jacek Kondracki, który przygotowywał skargę, zaznaczył, że mając wiedzę, iż ktoś rozmawiał z dziennikarzem, można wywnioskować, że jest jego informatorem.

– A to jest objęte bezwzględną tajemnicą dziennikarską – mówił Kondracki.

Sojusz zdecydował się na zaskarżenie przepisów o podsłuchach po tekście w "Gazecie Wyborczej", która ujawniła, że w latach 2005 – 2007 służby objęły kontrolą operacyjną telefony dziesięciu dziennikarzy różnych mediów. Wymienieni zostali m.in: Bertold Kittel z TVN i "Newsweeka", Piotr Pytlakowski z "Polityki", Maciej Duda i Andrzej Stankiewicz z "Newsweeka", Wojciech Czuchnowski z "Gazety Wyborczej", Cezary Gmyz z "Rzeczpospolitej" i Roman Osica z RMF FM. Jednym z celów tej inwigilacji miało być ustalenie źródeł informacji dziennikarzy krytykujących poczynania ówczesnych władz państwowych.

Byli szefowie ABW Bogdan Świączkowski i CBA Mariusz Kamiński zaprzeczyli, jakoby za ich kadencji dziennikarze byli śledzeni czy podsłuchiwani. W tej sprawie dwukrotnie toczyło się też śledztwo prokuratorskie, które zostało umorzone najpierw w 2009 r., a później w maju 2010 r. Prokuratura nie dopatrzyła się naruszenia prawa.

– I to właśnie potwierdza zasadność naszego wniosku, bo w świetle prawa obywatel może być inwigilowany – powiedział "Rz" Krasoń.

Według niego Trybunał powinien orzec, w jakich sytuacjach można stosować techniki niejawne pozyskiwania informacji przez służby.

– Służby twierdzą, że szeroki zakres stosowania operacji niejawnych jest im niezbędny do skutecznego ścigania przestępców, a obywatele skarżą się na wszechobecną inwigilację. Ten spór powinien rozstrzygnąć TK, i to jak najszybciej – mówi Krasoń.

Zdaniem polityków lewicy służby mają nieograniczone możliwości pozyskiwania informacji od operatorów telekomunikacyjnych. "Stwarza to szerokie pole do nadużyć wymierzonych w chronioną prawnie tajemnicę dziennikarską, adwokacką czy radcowską" – czytamy w uzasadnieniu skargi, którą złożyli posłowie SLD.

Jak mówił podczas piątkowej konferencji prasowej Janusz Krasoń, szef Sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych, tylko w 2009 r. rozmaite służby i urzędy milion razy zwracały się do operatorów o różne informacje. – To najlepiej pokazuje skalę zjawiska – komentował.

Materiał Promocyjny
Szukasz studiów z przyszłością? Ten kierunek nie traci na znaczeniu
Kraj
Ruszyło śledztwo w sprawie Centrum Niemieckiego
Materiał Partnera
Dzień Zwycięstwa według Rosji
Kraj
Najważniejsze europejskie think tanki przyjadą do Polski
Kraj
W ukraińskich Puźnikach odnaleziono szczątki polskich ofiar UPA