Zdaniem urzędników PAIIZ koncerny wybierają Polskę, nie z powodu niskich kosztów, ale wysokich kwalifikacji. Śmiem twierdzić, że wybierają dlatego, że mogą bardzo tanio zapłacić za pewien zakres kwalifikacji. Trudno jednak urzędnikom PAIIZ mówić coś innego, jeśli ich praca polega na przyciąganiu takich inwestycji. Negowanie ich jakości byłoby strzałem w stopę. Dużo więcej zastrzeżeń można mieć do specjalistów.
- Centra usług wspólnych powstające w Polsce są naszą drogą do innowacyjności – mówi na łamach „Dziennika” Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek. To nieprawda. Centra to wyzysk białych kołnierzyków. Ich największą zaletą jest, że dają pracę. Jakąkolwiek. Nie wiadomo tylko jak długo. Rotacja wśród pracowników jest duża, na dodatek łatwo jest je przenieść do innego kraju. Nakłady inwestycyjne na ich uruchomienie są bowiem zwykle stosunkowo niewielkie. Innymi słowy: niestabilna przyszłość za niezbyt cukierkową teraźniejszość.
„Gazeta Wyborcza”
otwiera się na sportowo. W zasadzie drugi dzień z rzędu, jeśli nie patrzeć na środową czołówkę o Orlikach przez pryzmat polityczno-społeczny. „Kibole się panoszą” – donosi „GW”. To efekt wczorajszych wypowiedzi przedstawicieli UEFA zaniepokojonych rozróbami po meczu Litwa-Polska w Kownie.
Polski Związek Piłki Nożnej obrzucono już błotem (i nie tylko) na wiele różnych sposobów. To, co najbardziej boli to hipokryzja. Stadionowi chuligani, bandyci udający kibiców (z hasłem „Gdyby interesowała nas piłka zostalibyśmy piłkarzami”), rozróby, zniszczenia to standard. Co PZPN ma zamiar z tym zrobić, by przygotować się do Euro 2012?
- To sprawa polityków i policji. My zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy – cytuje anonimowego działacza PZPN „Gazeta Wyborcza”. A inny dodaje: – Z pretensjami UEFA i tak przyjdzie do rządu, nie do nas.
PZPN chciałby mieć piękne stadiony, tysiące kibiców na wszystkich meczach, przedstawicieli we władzach FIFA, – jednym słowem chce pieniędzy, chwały i sławy oraz by ludzie ich kochali, a tymczasem ma ich wszystkich w głębokim poważaniu. No bo czemu karać lub utrudniać życie klubom, które współpracują oficjalnie z kibolami, jeśli to utrudnianie życia swoim własnym działaczom? Innymi słowy PZPN nie broni standardów tylko własnego środowiska. A to akurat nie jest standard najwyższej próby.