Warszawski sąd ocenił jednak, że ani prokuratura, ani oskarżyciele posiłkowi nie wykazali, że szyfrogram pozostawał w jakimkolwiek związku z decyzją o użyciu broni w kopalniach Wujek i Manifest Lipcowy.
– Sąd, rozumiejąc dramat tej całej sytuacji, nie jest sądem, który może osądzić i poprawić historię, zadośćuczynić temu złemu, co się stało; sąd może ustalić winny lub niewinny (...) to wszystko, więcej sąd nie może – mówił sędzia Walczak.
Kiszczak za każdym razem podkreślał, że nie rozumie oskarżenia, bo nie naruszył prawa. – Oskarżenie jest niezgodne z prawdą i niepoparte żadnymi dowodami – mówił wczoraj przed sądem. Wcześniej zapewniał, że wręcz zakazał użycia broni w Wujku, gdy zwracał się o to do niego szef MO na Śląsku (Jerzy Gruba nie żyje od wielu lat – red.) oraz nakazał wycofanie MO i wojska z kopalni. Według Kiszczaka milicjanci strzelali "spontanicznie, w obronie własnej". Ale taką ocenę odrzucił nawet Sąd Najwyższy, podtrzymując prawomocny wyrok skazujący zomowców na kary więzienia.
To było bezprawie
– Treść wyroku uniewinniającego pozostaje w sprzeczności z oceną dekretu przez Trybunał Konstytucyjny, który stwierdził, że dekret był aktem ustawowego bezprawia. W związku z tym ten, kto realizuje ustawowe bezprawie, ponosi odpowiedzialność za to, co czyni – komentuje prof. Witold Kulesza, prawnik z Uniwersytetu Łódzkiego, do 2006 r. dyrektor Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. – Generał Kiszczak, co prawda, wysyłając szyfrogram, powtórzył tylko przepisy zawarte w dekrecie. Jednak to nie jest wystarczające do tego, żeby uwolnić generała od odpowiedzialności za śmierć ludzi. Jako funkcjonariusz państwa komunistycznego ponosi odpowiedzialność karną za stosowanie dekretu o stanie wojennym.
Mec. Maciej Bednarkiewicz, który reprezentuje w procesie rodziny ofiar, powiedział: – Wygląda na to, że sąd okręgowy nie uwzględnił uwag sądu apelacyjnego, który dał wyraźne wytyczne dotyczące konstrukcji prawnej i podejścia do oceny faktów w tym procesie. Nie rozumiem, dlaczego w uzasadnieniu podkreśla się, że nie udowodniono związku wydania przez Kiszczaka szyfrogramu z tym, że w Wujku ZOMO strzelało do górników. Przecież gen. Kiszczak nie jest oskarżony o to, że wydał rozkaz strzelania, tylko o to, że wydał taki szyfrogram, w którym zezwolono na użycie ostrej amunicji przeciwko protestującym. To było działanie niezgodne z prawem i tylko za to powinien zostać osądzony.
Mecenas podkreśla, że w podobnych procesach, np. w NRD, szefowie MSW zostali skazani za wydanie podobnych aktów prawnych. – Niestety, u nas wciąż sądy nie mogą się zdobyć na podobne osądzenie takich spraw – dodaje Bednarkiewicz i zapowiada, że rodziny górników będą w tej sprawie apelować. – Być może sprawa trafi do Sądu Najwyższego, a nawet do Strasburga – zapowiada.