Reklama

Kłopotliwy były asystent minister Bieńkowskiej

Lech B., który krótko pracował w biurze Elżbiety Bieńkowskiej z PO, miał powoływać się na wpływy w ministerstwie i instytucjach rządowych, by robić własne interesy – twierdzi prokuratura i CBA.

Aktualizacja: 11.03.2019 22:49 Publikacja: 11.03.2019 19:38

Funkcjonariusze CBA zatrzymali w poniedziałek sześć osób

Funkcjonariusze CBA zatrzymali w poniedziałek sześć osób

Foto: CBA

Agenci CBA na polecenie katowickiej Prokuratury Okręgowej zatrzymali w poniedziałek sześć osób, w tym Lecha B. – byłego asystenta Elżbiety Bieńkowskiej (z czasów gdy była senatorem PO), i jej brata Jarosława M. Zdaniem śledczych B., pracujący krótko w biurze senatorskim Platformy w Mysłowicach kierował zorganizowaną grupą przestępczą, która – jak podaje Prokuratura Krajowa – dopuściła się przestępstw finansowych oraz „prania" pieniędzy w wysokości 11 mln zł.

Jak ustaliła „Rzeczpospolita", śledztwo ruszyło w lipcu 2017 r., a wątek, o którym teraz głośno, wyłączono z innego, gospodarczego postępowania katowickiej prokuratury. – Na podstawie materiałów własnych służb – mówi Marta Zawada-Dybek, rzecznik katowickiej Prokuratury Okręgowej.

Służbowe wizytówki

Zarzuty brzmią poważnie. Grupa miała działać od października 2012 r. do grudnia 2018. Według Prokuratury Krajowej, dokonywała m.in. przestępstw korupcyjnych, skarbowych i przeciwko obrotowi gospodarczemu, wyłudzeń kredytów i dotacji z funduszy unijnych. Dopuściła się też „prania" pieniędzy pochodzących z tych przestępstw.

Z ustaleń śledztwa wynika, że Lech B. wykorzystywał fakt, że pracuje w biurze polityków partii rządzącej. Jako współpracownik Bieńkowskiej miał powoływać się na wpływy w instytucjach, urzędach i bankach. „Aby uwiarygodnić swoje szerokie kontakty i dowieść, że może załatwić każdą sprawę, umawiał się na spotkania w biurze senatorskim i posługiwał służbowymi wizytówkami" – ujawnia prokuratura.

Grupa miała dopuścić się oszustw m.in. wobec Narodowego Centrum Badań i Rozwoju, które rozdaje dotacje na wiele projektów. Faktycznie Jarosław M. z naukowcami z Politechniki Śląskiej (w ramach konsorcjum) zajmował się opracowaniem innowacyjnej technologii przetwarzania drutu ze zużytych opon. Grant NCBR (przyznany w 2015 r.) wyniósł blisko 5 mln zł. Z odpowiedzi NCBR dla „Rzeczpospolitej" wynika, że projekt rozliczono, ale z poprawkami.

Reklama
Reklama

„W listopadzie 2017 r. NCBR przeprowadziło kontrolę sprawdzającą projektu. W jej wyniku zostały wykazane w projekcie koszty niekwalifikowalne w wysokości 206.362,51 zł, co wiązało się z pomniejszeniem kwoty dofinansowania o 152.659,43 zł" – podaje nam NCBR.

Nadużył zaufania

Elżbieta Bieńkowska (obecnie komisarz ds. rynku wewnętrznego KE) zastrzega, by zatrzymania byłego asystenta nie łączyć jej osobą.

W 2014 r. „Fakt" opisał historię firmy produkującej owoce spod Krakowa, która była dotowana ze środków unijnych. Kiedy prezesem zarządu został Marcin M., znajomy Lecha B., podpisał kilka umów z zajmującą się doradztwem finansowym firmą B., które nie były korzystne dla przedsiębiorstwa – twierdził tabloid. Akcjonariusze zaalarmowali Bieńkowską, bo B. podczas spotkań rozdawał wizytówki jej biura. Zachowanie ówczesnego asystenta nazwała „niedopuszczalnym nadużyciem jej zaufania" i zapowiedziała jego zwolnienie.

Nazwisko Lecha B. pojawia się w wielu spółkach zajmujących się różną działalnością. Z ujawnionych przez prokuraturę Krajową informacji wynika, że Lech B. oszukiwał też prywatne osoby.

„Jedna z oszukanych osób straciła 715 tys. zł, które wpłaciła na prywatne konto Lecha B. w przekonaniu, że jest to rachunek powierniczy i dokonując takiej operacji, uzyska kredyt na zakup nieruchomości w Katowicach. Nie dostała obiecanego kredytu ani zwrotu wpłaconych pieniędzy. Lech B. twierdził, że zostały one zaliczone na poczet jego roszczeń z tytułu zawartej umowy" – podają śledczy.

W innym przypadku przestępstwo polegało na wprowadzeniu w błąd banku, który udzielił jednej ze spółek kredytu 2,5 mln zł kredytu, choć nie miała ona zdolności kredytowej.

Reklama
Reklama

Prok. Zawada-Dybek nie chciała podać więcej szczegółów. – Wszystkim podejrzanym najpierw musimy postawić zarzuty – stwierdziła.

Podejrzanym grozi do 15 lat pozbawienia wolności.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Warszawa
Kolejne dziesiątki milionów w remont Sali Kongresowej. Termin otwarcia się oddala
Kraj
Czeski RegioJet wycofuje się z przyznanych połączeń. Warszawa najbardziej dotknięta decyzją
Kraj
Warszawiacy zapłacą więcej za wywóz śmieci. „To zwykły powrót do starych stawek”
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Kraj
Zielone światło dla polskiej elektrowni jądrowej i trzęsienie ziemi w PGE
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama