31 marca 2012 mija 120 lat od dnia, gdy urodził się gen. Stanisław Maczek.
Przypominamy tekst z dodatku Batalie największej z wojen
z kwietnia 2009
Górską drogą ku Przełęczy Tatarskiej we wschodnich Karpatach ciągnie kolumna wojskowych ciężarówek, na której czele wspina się z mozołem w stronę węgierskiej granicy kilka pokiereszowanych niemieckimi kulami tankietek. Także na twarzach żołnierzy i ubranych w czarne skórzane kurtki oficerów znać trudy niedawnych walk. Przez niemal trzy tygodnie pancerno-motorowa 10. Brygada Kawalerii – od pierwszego starcia z niemieckimi czołgami na wzgórzu Wysoka pod Jordanowem po ostatnie walki o Lwów – była w nieustannym ogniu. Auto dowódcy, wielki zdobyczny Adler, zatrzymuje się na przełęczy przy węgierskim posterunku. Dla pułkownika Maczka i jego ułanów i strzelców konnych zaczyna się wojenna tułaczka.
Pierwszego dnia wojny sztab Armii „Kraków” alarmują meldunki, że doliną Orawy ciągną ze Słowacji na Nowy Targ i Chabówkę niemieckie dywizje pancerne i zmotoryzowane. Brygadzie pułkownika Maczka przez pięć dni udaje się zatrzymać w wąwozach górskich na południe od linii Myślenice – Dobczyce, natarcie XXII Korpusu Pancernego gen. Kleista – 2. Dywizji Pancernej i 4. Dywizji Lekkiej. Później „Schwarze Brigade”, jak nazwali ją z respektem Niemcy, broni Dunajca, Wisłoki, Sanu. Walczy, osłaniając odwrót piechoty pod Nowym Wiśniczem, Rzeszowem, Łańcutem. Wezwana na odsiecz Lwowa atakuje i zmusza do przejścia do obrony bawarską 1. Dywizję Górską. Kiedy 19 września przekracza granicę węgierską, liczy już tylko 1500 ułanów i strzelców konnych, mniej niż połowę stanu – ale wciąż nie jest pobita.