Operacja skierowana przeciwko inteligencji krakowskiej rozpoczęła się 6 listopada 1939 roku. Tekst z archiwum "Rzeczpospolitej"
Przez 70 lat leżała w kopercie, do której nikt nie zaglądał. Najpierw w zakurzonym tapczanie, potem w szufladzie biurka. Unikalną relację prawnika i żołnierza AK Zygmunta Starachowicza odnaleziono dopiero teraz, gdy członkowie jego rodziny porządkowali stare papiery po jego żonie. – Nikt nie wiedział, że pradziadek opisał swoje dramatyczne przeżycia. Gdy znaleźliśmy tę relację, wiedzieliśmy, że to coś wyjątkowego – mówi "Rz" Katarzyna Starachowicz.
– To najdłuższa, najbardziej szczegółowa relacja o pierwszym, krakowskim okresie uwięzienia profesorów. Bezcenne źródło na temat najdramatyczniejszego epizodu, jaki miał miejsce w Krakowie podczas II wojny światowej – wyjaśnia "Rz" Maciej Zborek z Archiwum UJ, któremu rodzina przekazała dokument.
Starachowicz przez przypadek stał się bowiem świadkiem i ofiarą "Sonderaktion Krakau", czyli aresztowania i wysłania do obozu koncentracyjnego ponad 180 profesorów, głównie z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Jego relację archiwum UJ zamierza niedługo wydać w postaci książki. – Gdy to przeczytaliśmy, wiedzieliśmy, że mamy do czynienia z rewelacją – mówi Zborek.
Gestapowcy na UJ
Zygmunt Starachowicz 6 listopada 1939 r. udał się na UJ, gdzie miał odebrać zaświadczenie magisterskie. "Zauważyłem jakieś auta ciężarowe, jakichś umundurowanych ludzi i cywilów" – pisał. "Oficer zatrzymał mnie swym, tak dla Niemców charakterystycznym: Halt! O coś mnie pytał, ale nie mogłem się dogadać. Podszedł jakiś cywil, pokazał mi uchylone płótna krytego samochodu półciężarowego. Gdy wszedłem, auto było już prawie pełne".