Z przygotowanego przez dziennik.pl zestawienia wynika, że najmniej Prezydium Sejmu wypłacało sobie w czasach rządów koalicji PiS-Samoobrona-LPR. Dużo hojniejsze władze Sejmu są za rządów PO-PSL.

Najwięcej pieniędzy sejm przeznaczył na nagrody, gdy marszałkiem sejmu był obecny prezydent Bronisław Komorowski. Politycy przyznali sobie wtedy łącznie ponad 305 tys. zł premii. Marszałek sejmu otrzymał ponad 66 tys. zł, a wicemarszałkowie: Jarosław Kalinowski, Stefan Niesiołowski, Krzysztof Putra i Jerzy Szmajdziński dostali po ponad 59 tys. zł.

Najskromniejszy był natomiast 2006 r. Za czasów marszałka Marka Jurka władze sejmu wypłaciły sobie blisko 160 tys. zł.

Nagrody politycy wypłacali sobie od lewa do prawa. Na liście tych, którzy otrzymali dodatkowe pieniądze jest też m.in. obecny premier, a wówczas wicemarszałek Donald Tusk. W 2005 roku, marszałek Włodzimierz Cimoszewicz wypłacił wicemarszałkom po ponad 43 tys. zł.

Burza wokół nagród dla prezydium sejmu wybuchła po tym, gdy "Super Expres" napisał, że marszałek i wicemarszałkowie sejmu otrzymali nagrody za 2012 rok - łącznie 245 tys. zł. Kopacz otrzymała 45 tys. złotych, wicemarszałkowie: Cezary Grabarczyk (PO), Marek Kuchciński (PiS), Wanda Nowicka (RP), Eugeniusz Grzeszczak (PSL) i Jerzy Wenderlich (SLD) - po 40 tys. złotych. Większość z nich zadeklarowała później, że przekaże premię na cele charytatywne. Mimo tego Ruch Palikota zdecydował o wycofaniu poparcia dla Nowickiej. W ciągu najbliższych dni klub RP złoży formalny wniosek o odwołanie jej z funkcji wicemarszałkini Sejmu.