Jedna katastrofa, dziesięć śledztw

Trzy lata dochodzenia i lawina pytań. Prokuratorzy wierzą, że rozwieje je kompleksowa opinia zespołu biegłych

Publikacja: 06.04.2013 14:00

Po trzech latach od najtragiczniejszej w naszej historii katastrofy, w której życie straciło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński, wciąż są wątpliwości co do jej przyczyn. Czy wojskowej prokuraturze prowadzącej śledztwo uda się ustalić wszystkie okoliczności i przyczyny katastrofy?

Czekanie

Dotychczas prokuratorzy zgromadzili potężny materiał: 429 tomów akt jawnych, 120 – niejawnych, przesłuchała około 1200 świadków. Zebrała kilkadziesiąt opinii biegłych, a na kolejne 27 – czeka. Wśród tych najbardziej oczekiwanych jest najważniejsza – kompleksowa ekspertyza zespołu biegłych, która w oparciu wszystkie zebrane w śledztwie dowody wypowie się o okolicznościach, przyczynach i przebiegu katastrofy TU-154M. To z nią śledczy wiążą największe nadzieje.

W trakcie śledztwa zebrano prawie 550 tomów akt. Przesłuchano już około 1200 świadków

Zespół biegłych został powołany w sierpniu 2011 r., a jego pracami kieruje emerytowany pułkownik dr inżynier Antoni Milkiewicz. To niekwestionowany fachowiec, w latach 80. przewodniczył komisji technicznej badającej przyczyny katastrofy samolotu Ił-62M „Tadeusz Kościuszko" w Lesie Kabackim. Tamto dochodzenie w wielu aspektach przypominało śledztwo smoleńskie. Polacy musieli pokonywać opór strony sowieckiej, której zależało, by wśród przyczyn katastrofy nie znalazły się usterki maszyny. Mimo licznych obstrukcji komisja wskazała wtedy, że do katastrofy doprowadziły zmiany w budowie jednego z łożysk wprowadzone przez radzieckich konstruktorów. Teraz zespół biegłych ma równie ambitne zadanie.

Jego atutem są eksperci. Oprócz specjalistów badania wypadków lotniczych, aerodynamiki i mechaniki samolotów są w tym zespole także biegli z zakresu budowy płatowca, pilotażu, szkolenia lotniczego, techniki lotniczej, nawigacji oraz meteorologii lotniczej, medycyny lotniczej oraz sądowej. W gronie tym są znawcy psychologii lotniczej i prawa lotniczego. – Żadnych merytorycznych trudności nie mamy. W zespole są specjaliści z wszystkich dziedzin, a sprawa nie jest skomplikowana – mówi „Rz" dr inż. Antoni Milkiewicz. – Opinie wydamy w oparciu o całość akt śledztwa. Do tej pory otrzymaliśmy 90 tysięcy kart, kolejne materiały wciąż do nas spływają. Dlatego nie jestem w stanie przewidzieć, kiedy opinia będzie gotowa – dodaje.

Prokuratura oczekuje, że kompleksowa opinia przyniesie odpowiedź na kilka ważnych pytań. Jakich? Wojskowi śledczy nie chcą zdradzać. Ale z nieoficjalnych informacji wynika, że biegli mają przede wszystkim dokonać rekonstrukcji lotu, ocenić sprawność urządzeń samolotu i decyzje podejmowane przez załogę, i wpływ na nie komunikatów podawanych przez rosyjskich kontrolerów z lotniska Siewiernyj. Śledczy liczą, że dzięki opinii będzie można wyjaśnić także kontrowersyjne kwestie: jak te, czy feralna brzoza mogła roztrzaskać skrzydło maszyny i wątpliwości dotyczące obecności śladów materiałów wybuchowych.

Do tej opinii dużą wagę przywiązuje także prokurator generalny Andrzej Seremet, o czym niedawno mówił w mediach. – Raport Millera nie może zastępować ustaleń prokuratura, prokuratura nie może się nim zasłonić. Biegli biorą pod uwagę raport, ale dokonują własnych ustaleń. Zakres badań jest szerszy, jak na przykład naoczne badanie brzozy i cząstek w niej tkwiących – mówił Seremet kilka dni temu w radiu TOK FM. – Już niebawem opinia publiczna dowie się, jaki jest efekt tych badań. Przede wszystkim to, czy ustalenia biegłych wskazują, że skrzydło rzeczywiście zetknęło się z tym drzewem i oderwało się na skutek tego uderzenia, czy odłamki, które tam znaleziono, należały do TU-154 M – zaznaczył.

Wrak wciąż w Rosji

Lista brakujących dowodów budzi zdumienie. Strona polska wciąż czeka nie tylko na szczątki samolotu, ale i dokumentację „warunków atmosferycznych" z dnia katastrofy, zapis wideo z wieży kontroli lotów, dokumentację lotniska i jego wyposażenia oraz przepisy dotyczące „systemu sprawowania kontroli ruchu lotniczego na lotnisku". Wojskowi śledczy w marcu ponowili wniosek o wydanie broni funkcjonariuszy BOR.

– Brak bezpośredniego dostępu do dowodów rzeczowych, w tym do wraku, który ma przecież również wartość emocjonalną, to wielka porażka prokuratury i sprawa najbardziej bolesna dla rodzin – mówi „Rz" mecenas Piotr Pszczółkowski, pełnomocnik prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego.

W marcu Andrzej Seremet wraz z szefami wojskowej prokuratury kolejny raz raz poruszali ten temat w Moskwie. Wrócili z niczym. Rosyjski Komitet Śledczy odpowiedział, że „rozważy" polski postulat, by w sprawie wraku i czarnych skrzynek odwróciły się role. – Doszliśmy do wniosku, że istnieje możliwość przekazania rejestratorów oraz wraku do Polski, a także jednoczesnego udostępniania stronie rosyjskiej tych przedmiotów na każde życzenie na zasadach i prawach, jakie obecnie są udziałem polskich prokuratorów w Rosji – wyjaśniał Seremet.

Kiedy Rosjanie zwrócą wrak? – Nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie – stwierdził kilka dni później premier Rosji Dmitrij Miedwiediew, gdy dziennikarz „Rz" pytał, dlaczego szczątki maszyny wciąż są w Rosji.

Odzyskanie wraku prokuratorzy wymieniają na pierwszym miejscu listy swoich priorytetów.

Najczęstsze pytania

Tymczasem podnoszonych publicznie wątpliwości jest wiele. Najczęściej powtarzane: na jakiej wysokości tupolew uderzył w brzozę i czy cienkie drzewo mogło roztrzaskać skrzydło samolotu. Jak niedawno ujawniła „Rz", na podstawie danych z prokuratury drzewo zostało złamane na wysokości 770 cm. Potem śledczy poinformowali o swojej pomyłce i podali nową wysokość – 666 cm.

Wyjaśnienia wymaga również to, dlaczego rządowi eksperci twierdzili, że na wraku nie znaleziono śladów materiałów wybuchowych, skoro dopiero niedawno specjaliści pobrali w Rosji próbki do badań, a na wyniki czekamy. Dotąd prokuratorzy ujawnili jedynie, że podczas badań wraku „niektóre z detektorów użytych w Smoleńsku wykazały na czytnikach cząsteczki trotylu (TNT)". „Pojawienie się na wyświetlaczu użytego urządzenia napisu TNT nie jest tożsame z wykryciem trotylu" – utrzymuje prokuratura.

Śledczy liczą, że eksperci z zespołu Antoniego Milkiewicza rozwieją wszystkie wątpliwości. Dlaczego dopiero po trzech latach jest na to szansa? – Cieniem na śledztwie położył się brak wspólnego polsko-rosyjskiego zespołu do badania przyczyn katastrofy – uważa mecenas Rafał Rogalski, pełnomocnik kilku rodzin ofiar katastrofy. – Dotąd nie mamy wraku, rejestratorów, ale też ważnych dokumentów, jak te dotyczące procedur obowiązujących na rosyjskim lotnisku – dodaje. – Zwłaszcza o wrak mocno powinien się upominać rząd, bo starania prokuratury nie wystarczą.

Śledztwa cywilne

Jednak oprócz śledztwa dotyczącego samej katastrofy cywilne prokuratury (głównie w Warszawie) prowadzą także ok. 10 innych postępowań z nią związanych. Warszawska prokuratura bada, czy cywilni urzędnicy z kancelarii prezydenta, premiera, MSZ, MON oraz ambasady w Moskwie, przygotowując loty do Smoleńska, zaniedbali swoje obowiązki. Śledczy przyznali, że w Kancelarii Premiera wykształciła się nieprawidłowa praktyka co do lotów VIP-ów, czego świadomość miał ówczesny szef Kancelarii Premiera Tomasz Arabski. Śledztwo początkowo umorzyła, ale sąd nakazał je prowadzić.

W innym postępowaniu śledczy badają kwestię niedopełnienia obowiązków i braku nadzoru nad BOR przygotowującym wizytę prezydenta w Katyniu w kwietniu 2010 r. przez ówczesnego szefa MSWiA Jerzego Millera.

Toczą się także śledztwa w sprawie niszczenia przez Rosjan wraku samolotu, wycieku do Internetu zdjęć ofiar z miejsca katastrofy, kradzieży dowodu osobistego Tomasza Merty, a także postępowanie dotyczące kradzieży impulsów z telefonu prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Z kolei cywilni śledczy w Poznaniu wzięli pod lupę prokuratorów wojskowych, którzy po katastrofie udali się do Rosji, ale nie wzięli udziału w sekcjach zwłok ofiar. Wykonali je Rosjanie. Niedokładnie, przez co doszło do pomyłek i pochowania kilku ciał w niewłaściwych grobach. Konieczne okazały się ekshumacje.

Na razie jedyną osoba oskarżoną w śledztwie związanym z katastrofa smoleńską jest były już wiceszef BOR Paweł. B. W sądzie jest akt oskarżenia przeciwko niemu. Odpowie m.in. za niedopełnienie obowiązków.

Po trzech latach od najtragiczniejszej w naszej historii katastrofy, w której życie straciło 96 osób, w tym prezydent Lech Kaczyński, wciąż są wątpliwości co do jej przyczyn. Czy wojskowej prokuraturze prowadzącej śledztwo uda się ustalić wszystkie okoliczności i przyczyny katastrofy?

Czekanie

Pozostało 96% artykułu
Kraj
Były dyrektor Muzeum Historii Polski nagrodzony
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kraj
Podcast Pałac Prezydencki: "Prezydenta wybierze internet". Rozmowa z szefem sztabu Mentzena
Kraj
Gala Nagrody „Rzeczpospolitej” im. J. Giedroycia w Pałacu Rzeczpospolitej
Kraj
Strategie ochrony rynku w obliczu globalnych wydarzeń – zapraszamy na webinar!
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Kraj
Podcast „Pałac Prezydencki”: Co zdefiniuje kampanię prezydencką? Nie tylko bezpieczeństwo