Za granicą chronią się gangsterskie tuzy, groźni przestępcy, ale także płotki: poszukiwani za drobne oszustwa czy niepłacenie alimentów. Ich sprowadzanie do kraju, najczęściej samolotem, kosztuje fortunę. Czy warto za wszystkimi wystawiać europejski nakaz aresztowania (ENA)?
Konwoje za 6 mln zł
W ubiegłym roku policja przywiozła do Polski 2114 osób ściganych ENA, czyli o 115 więcej niż rok wcześniej (w 2012 r. było ich 1999). Jeszcze pięć lat temu – tylko kilkaset. Zwiększyła się również liczba konwojów, których było o kilkanaście więcej w porównaniu z 2012 rokiem.
– Poszukiwani przez polski wymiar sprawiedliwości najczęściej byli przewożeni z Wielkiej Brytanii, skąd policja przetransportowała 784 osoby – mówi „Rz" Iwona Kuc z Komendy Głównej Policji. Kolejne kraje to Holandia, Francja, Hiszpania i Irlandia.
Uciekinierzy najczęściej są transportowani do kraju samolotami – konwoje lotnicze, których było niemal pół tysiąca, stanowiły w ubiegłym roku ok. 70 proc. wszystkich. Przywieziono nimi blisko 1,5 tys. osób.
Ze względów ekonomicznych policja coraz częściej organizuje konwoje zbiorcze i za jednym zamachem przywozi nawet kilkadziesiąt osób. Ostatni taki konwój przybył do kraju w grudniu, tuż przed świętami. Wykorzystuje się do nich wojskowe samoloty transportowe typu Casa i Hercules. Ten ostatni jest wyjątkowo pojemny, może zabrać na pokład ponad 90 osób. Samolotami rejsowymi, np. z USA czy innych bardziej odległych krajów, wróciło w zeszłym roku blisko 600 osób.