„Wtorek był najkrwawszym dniem w dotychczasowej historii konfliktu" - podkreśla dzisiejsza „Rzeczpospolita" informująca o kilkunastu zabitych i setkach rannych. „Wyborcza" podaje dokładną liczbę 20 ofiar. Dzisiejsze dane mówią już o ponad 30 zabitych.
Przez cały wieczór i noc dochodziło do Polski sprzeczne informacje. O tym, że Kijów stał się miastem zamkniętym. O zamknięciu lotnisk - choć dziś rano wiadomo już, że lotniska przyjmowały i odprawiały samoloty. A przede wszystkim o użyciu broni palnej i kul gumowych przeciw demonstrantom. Według relacji do manifestantów strzelali snajperzy i milicjanci ukryci na dachach budynków. To wszystko dzieje się w kraju, z którym jeszcze niedawno wspólnie organizowaliśmy finały piłkarskiego Euro - podkreślają publicyści.
Tymczasem rządowe ukraińskie media informują o „operacji przeciw terrorystom". Tak samo sprawę widzi Radio Echo Moskwy, które (podaję za tweetem Kadri Liik) krwawe zamieszki i próby zdobycia Majdanu przez siły rządowe nazywa „antyterrorystyczną operacją w centrum Kijowa".
Mimo tragicznego bilansu ofiar szturm Berkutu (wg. money.pl atakował „Bierut") na Majdan okazał się zdumiewająco nieskuteczny. Janukowycz nie zdecydował się na użycie pełnej siły, wojska, transporterów opancerzonych. Dlaczego?
Diagnozę stawia w „Rzeczpospolitej" publicysta prof. Myrosław Popowycz. „Janukowycz ma poważny dylemat, gdyż są oznaki, że traci poparcie wiernych mu do niedawna oligarchów". Z apelem o zakończenie konfliktu wystąpili wczoraj najbogatsi Ukraińcy - Rinat Achmetow i Wiktor Pińczuk, zięć byłego prezydenta Leonida Kuczmy.