Dziennik i Wyborcza zaczynają się od bulwersujących, ale dość jednostkowych zdarzeń. Dla Dziennika najważniejsze są pieniądze w tym wypadku zbierane, by pomóc dzieciom z domów dziecka. W 42 tysiącach placówek oświatowych uczniowie i nauczyciele zbierają grosze. Problem polega na tym, że do domów dziecka trafia blisko połowa zebranych pieniędzy. Resztę pochłania organizacja zbiórki.
W Gazecie tradycyjnie najważniejsze okazuje się wydarzenie ze sfery idei, czyli coś, co wydarzyło się w stolicy Podlasia. Wygląda na to, że tamtejsza prokuratura szuka haków i stara się utrudnić życie dyrektorowi miejscowego teatru. Problem polega na tym, że ten dyrektor niedawno ośmieszył białostocką prokuraturę, zwracając jej uwagę, że swastyka w Europie nie jest symbolem szczęścia. Sprawa jest więc rzeczywiście bulwersująca i tajemnicza, choć uznanie jej za hit dnia jest chyba nadinterpretacją rzeczywistości.
W obu gazetach na drugim miejscu pokazują się sprawy dotyczące szerszego grona. W Wyborczej mamy przypomnienie stałego naruszania przestrzeni powietrznej Polski i państw bałtyckich przez rosyjskie samoloty. W Dzienniku drugim tematem okazuje się ciekawa sprawa kredytów hipotecznych we frankach, które być może (ale mało to prawdopodobne) będzie można spłacać po historycznym kursie.
Rzeczpospolita ma czołówki ustawione w zupełnie inny sposób. Dla nas najważniejszy jest boom na rynku mieszkaniowym. Rekordowa liczba rozpoczętych budów, rekordy w sprzedaży nowych mieszkań. To wszystko świadczy o tym, że coś dobrego dzieje się w gospodarce. Co ważne, to ożywienie nie jest na kredyt, więc nie będzie bańki spekulacyjnej. Natomiast drugim naszym tematem jest sprawa Polaka, któremu postawiono zarzuty służby w obcej armii. Niestety, była to armia separatystów z Donbasu. Co gorsza, ponoć szykowane są zarzuty wobec kolejnych takich rosyjskich pomocników.