Niezależne sądownictwo dobrze wygląda przy okazji różnego rodzaju imprez, rocznic, obchodów czy przecinania wstęg. Wtedy padają górnolotne stwierdzenia i deklaracje o twardym podziale władzy, szacunku dla odrębności, roli sądów w demokratycznym państwie prawa.
Kiedy jednak zaczynają się ścierać polityczne interesy i ambicje, dobrze widać, jak słaba jest pozycja trzeciej władzy. Jak łatwo na jej konstytucyjnie chronionym terytorium urządzane są polityczne harce – kierowane politycznymi ambicjami czy wynikające z populistycznych pobudek. W ostatnich latach owe harce wręcz się nasiliły.
Jak wojny bałkańskie
Nieżyjący historyk prof. Henryk Batowski z UJ, opisując kiedyś genezę wojen w krajach byłej Jugosławii, postawił tezę, że konflikt na Bałkanach trwa nieprzerwanie od kilku stuleci, a to, co się wydarzyło w latach 90., jest tylko jego eskalacją.
To może zbyt daleko idące porównanie, ale w relacjach władzy wykonawczej i sądowniczej też pulsuje podskórny konflikt, który sięga wielu lat wstecz, od czasu do czasu przybierając bardziej gwałtowną i widoczną dla opinii publicznej formę. Niewątpliwie podsyca ten konflikt usytuowanie i rola ministra sprawiedliwości i jego urzędu w tym systemie. Teoretycznie formalny nadzór nad sądami łatwo może wejść na konstytucyjnie chronione terytorium – zdecydują o tym temperament, ambicje czy aktualne polityczne potrzeby.
Przykładów owych harców, zwłaszcza w ostatnich latach, uzbierało się bardzo wiele. Harcownikiem okazał się nie tylko Zbigniew Ziobro, który populistycznie, z byle powodu zaostrzał co rusz prawo karne, podnosząc widełki kar, zmniejszając tym samym sędziom swobodę w orzekaniu. Cały katalog ograniczeń i samoograniczeń stworzyli jego następcy. Co istotne, negatywna opinia czy wręcz sprzeciw przedstawicieli sądownictwa wobec przygotowanych zmian legislacyjnych były i są notorycznie ignorowane.
Tak było ze słynnymi ocenami okresowymi sędziów, które dzięki nieostrości kryteriów mogą zablokować rozwój sędziowskiej kariery, niekoniecznie z powodów czysto merytorycznych. Niewątpliwie uderzeniem w Temidę było wprowadzenie „cywilnych" dyrektorów, czyli swoistej dwuwładzy w sądach, i odebranie prezesowi pełnego kierownictwa nad placówką. Było też zamrożenie sędziowskich płac, wprowadzona na siłę likwidacja małych sądów, kar finansowych. I przyznanie ministrowi sprawiedliwości prawa żądania akt sprawy. To tylko część z wielu działań pokazujących dość napastliwe podejście władzy wykonawczej i ustawodawczej do sądownictwa przy jednoczesnym ignorowaniu jej stanowiska czy sprzeciwu.
Sędzia w delegacji