Pierwsza para na Marsa

Za cztery lata małżeństwo astronautów wyruszy w pierwszą podróż w kierunku Czerwonej Planety.

Publikacja: 22.11.2013 08:32

„Misja dla Ameryki” – tak artysta wyobraża sobie statek kosmiczny, który dotrze na orbitę Marsa

„Misja dla Ameryki” – tak artysta wyobraża sobie statek kosmiczny, który dotrze na orbitę Marsa

Foto: Inspiration Mars

Wyśle ich Inspiration Mars Foundation – organizacja założona przez pierwszego kosmicznego turystę, amerykańskiego przedsiębiorcę Dennisa Tito. Astronauci, raczej zawodowi niż amatorzy, spędzą ze sobą 501 dni podróży na orbitę Czerwonej Planety.

Astronauci w życiu prywatnym powinni być małżeństwem. Trwa poszukiwanie kandydatów do takiej wyprawy. Podróż ma się rozpocząć na przełomie 2017 i 2018 roku. 5 stycznia 2018 r. Ziemia i Mars zbliżą się do siebie na najmniejszą odległość. – Pojawi się rzadka okazja dolecieć do Marsa i powrócić stamtąd w czasie krótszym niż półtora roku – przekonuje Dennis Tito, 73-letni były inżynier Laboratorium Napędów Odrzutowych (JPL) NASA. – Jeśli stracimy możliwość startu w dogodnym terminie, podróż na Marsa i z powrotem będzie trwać od dwóch do trzech lat.

Tito ma nadzieję na współpracę z NASA, chciałby skorzystać ze sprzętu i doświadczenia agencji kosmicznej oraz wsparcia finansowego.

„Być może ta misja mogłaby otrzymać kilkaset milionów dolarów z nowych funduszy federalnych" – piszą szefowie Inspiration Mars Foundation w oświadczeniu. „Apelujemy do przywódców naszego kraju, aby wykorzystać tę okazję, by rozpocząć załogową eksplorację Układu Słonecznego i potwierdzić przywództwo Ameryki na całym świecie".

Inspiracja

Ma to być „Misja dla Ameryki" – statek kosmiczny złożony z modułu załogowego, serwisowego i lądownika, przystosowanego do przejścia przez ziemską atmosferę, przeleci w odległości 160 km od Czerwonej Planety i powróci na Ziemię w maju 2019 r.

– Ta misja wniesie wiele nowego zarówno w technologię, jak i naukę – powiedział Taber MacCallum, dyrektor ds. technologii Inspiration Mars Foundation. – Będziemy, jak myślę, tymi, którzy pierwsi przełamią „barierę dźwięku" w podróżach na Marsa i z powrotem. Otworzymy drogę dla następnych misji. Zainspirujemy nową generację naukowców i inżynierów.

Plan wyprawy nakreślony w raporcie fundacji zakłada wykorzystanie Space Launch System (SLS) – projektowanej od 2011 r. przez NASA ciężkiej rakiety nośnej. Na 2017 r. przewidziany jest pierwszy lot tej rakiety.

Połączenie na orbicie

Misja przelotu obok Marsa wymagałaby dwóch startów rakiet w krótkim odstępie czasu. W pierwszym ciężka rakieta SLS wyniosłaby cztery ładunki na orbitę Ziemi: ostatni człon rakiety SLS, moduł mieszkalny – zmodyfikowany statek towarowy Cygnus, skonstruowany przez firmę Orbital Sciences, moduł serwisowy zapewniający zasilanie, napęd i łączność w czasie podróży oraz pojazd, który pozwoliłby na lądowanie na Ziemi. Byłaby to przerobiona kapsuła Orion, konstruowana przez NASA.

Drugi start potrzebny byłby, aby wynieść parę astronautów na orbitę. Statek kosmiczny, który miałby zabrać załogę w kosmos, nie został jeszcze wybrany, podobnie jak rakieta.

Statek z załogą połączyłby się na orbicie z pozostałymi elementami, a para astronautów przeszłaby do modułu mieszkalnego. Górny człon rakiety STS popchnąłby zestaw w kierunku Marsa.

Praktycznie całą misję małżonkowie spędziliby w module mieszkalnym, do statku powrotnego przenieśliby się w ciągu kilku ostatnich godzin misji.

Plan misji jest prawdziwym wyzwaniem. Ma tego świadomość sam Tito i jego współpracownicy, badacze i inżynierowie, którzy przestudiowali możliwości zorganizowania takiej wyprawy. Zamówione przez fundację ekspertyzy potwierdzają, że misja jest trudna, ale realna. Fundacja chce wykorzystać technologie już sprawdzone w praktyce.

Uparty milioner

„Mamy pełne przekonanie, że ta misja jest możliwa, oraz niezachwianą wiarę, że mężczyźni i kobiety pracujące w NASA zaangażują się w pokonywanie wszelkich przeszkód" – głosi w raporcie fundacji.

Zagrożeniem dla wyprawy mogą być problemy nie tylko techniczne, lecz także finansowe. Czasu jest bardzo mało. Znając jednak determinację Dennisa Tito, który do historii przeszedł jako pierwszy kosmiczny turysta, można sądzić, że misja ma pewne szanse. Tito pokonał przeszkody biurokratyczne, jakie postawiła przed nim NASA. Do swego pomysłu przekonał Rosjan, zapłacił 20 mln dolarów i w 2001 r. spędził na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej siedem dni.

– Widziałem już fantastyczne pomysły, ale nie do zrealizowania – przyznaje Tito. Kogo miał na myśli?

Zapewne holenderskiego przedsiębiorcę Basa Lansdorpa, który stoi na czele organizacji Mars One. Jej celem jest wysłanie w 2022 r. na Czerwoną Planetę czwórki ludzi, którzy założą tam kolonię. Powrotu na Ziemię organizacja nie zapewnia.

Wyśle ich Inspiration Mars Foundation – organizacja założona przez pierwszego kosmicznego turystę, amerykańskiego przedsiębiorcę Dennisa Tito. Astronauci, raczej zawodowi niż amatorzy, spędzą ze sobą 501 dni podróży na orbitę Czerwonej Planety.

Astronauci w życiu prywatnym powinni być małżeństwem. Trwa poszukiwanie kandydatów do takiej wyprawy. Podróż ma się rozpocząć na przełomie 2017 i 2018 roku. 5 stycznia 2018 r. Ziemia i Mars zbliżą się do siebie na najmniejszą odległość. – Pojawi się rzadka okazja dolecieć do Marsa i powrócić stamtąd w czasie krótszym niż półtora roku – przekonuje Dennis Tito, 73-letni były inżynier Laboratorium Napędów Odrzutowych (JPL) NASA. – Jeśli stracimy możliwość startu w dogodnym terminie, podróż na Marsa i z powrotem będzie trwać od dwóch do trzech lat.

Pozostało 82% artykułu
Kosmos
Zagadka powstania ogromnych galaktyk prawie rozwiązana. Co odkryli naukowcy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Kosmos
Nie tylko pełnia Księżyca w grudniu. Jakie jeszcze zjawiska zobaczymy na niebie?
Kosmos
Naukowcy mylili się co do Wenus? Najnowsze odkrycie dotyczące „złego bliźniaka Ziemi”
Kosmos
Naukowcy ostrzegają przed satelitami w atmosferze. Domagają się zmian
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Kosmos
Ziemia traci miniksiężyc. Koniec rzadkiego zjawiska