Dokowanie urządzenia do satelity odbywałoby się bez żadnych zakłóceń w pracy. Robot zapewniłby jej utrzymanie orbity, pozycję względem Ziemi, przemieszczanie się pomiędzy punktami geostacjonarnymi. W razie potrzeby ratowałby satelitę, któremu nie udało się wejść na właściwą orbitę.
- Jesteśmy gotowi budować, sprzedawać i dostarczać takie roboty - powiedział Edward Horowitz, prezes amerykańskiej firmy ViviSat, podczas 28. Narodowego Sympozjum Astronautycznego.
Potęga zestawu
Firma ViviSat jest spółką producenta rakiet Alliant Techsystems (ATK) oraz firmy US Space (specjalizującej się w zarządzaniu misjami i ich finansowaniem). ViviSat powstała na początku 2011 roku. Przedstawiciele firmy nie ujawnili kosztów powstania projektu ani ceny usługi, którą będą proponować.
Serwisowy robot nosi nazwę Mission Extension Vehicle (MEV). Będzie miał możliwość dokowania do satelitów różnego rodzaju. Kiedy dotrze do wysłużonej lub uszkodzonej sondy, własne silniki zapewnią całemu zestawowi - satelita plus MEV - napęd i kontrolę wysokości. Moc silników i ilość paliwa będzie wystarczająca, aby MEV mógł nie tylko korygować lot satelity, ale także przenieść go na zupełnie inną orbitę.
- Liczymy na zainteresowanie zarówno ze strony firm, eksploatując satelity komercyjne, jak i ze strony rządowych agencji kosmicznych - wyjaśniał Horowitz. - Jeśli spojrzymy tylko na rynek komercyjny, przekonamy się, że na orbicie geostacjonarnej jest od 350 do 360 satelitów. Każdego roku 25 kończy pracę z powodu wyczerpania zapasów paliwa.