Planowana na 2020 rok kolejna zrobotyzowana misja NASA to powtórzenie eksperymentów, które obecnie wykonuje łazik Curiosity. Maszyna będzie tylko szukała śladów życia w przeszłości. Naukowcy sądzą, że możemy sprawdzić bardziej ekscytującą opcję – czy życie jest tam teraz.
?– W kółko to samo. NASA nie chce żadnych biologicznych eksperymentów na Marsie. Dla mnie absurd – narzeka Paul Davies z Uniwersytetu Stanowego Arizony.
Wtóruje mu Chris Carr kierujący projektem poszukiwań pozaziemskich genomów w MIT. Przypomina, że już misja Viking w połowie lat 70. ubiegłego wieku sygnalizowała, że na Marsie może istnieć życie. Rezultaty badań – jako niejasne – odłożono na półkę. Potwierdza to Gil Levin, astrobiolog programu Viking. – NASA mówi, że najważniejsze pytanie to, czy jesteśmy sami. 37 lat temu dostaliśmy niejasną odpowiedź. Co się robi z niejasną odpowiedzią? Bada się ją, a nie ucieka. Dlatego Levin wraz z zespołem pracuje nad systemem, który pozwoli powtórzyć kilkadziesiąt razy eksperymenty Vikinga. Carr ma gotowe miniaturowe urządzenie do sekwencjonowania DNA, które można umieścić w łaziku. Dirk Schulze-Makuch z Washington State University chce umieścić na Marsie minilaboratorium z odżywkami i wodą, które pozwoli sprawdzić, czy nie ma tam przypadkiem bakterii.
Wszyscy walczą o miejsce w planowanej misji. – Wiadomość, że na Marsie istnieje bądź istniało życie, trafiłoby na czołówki wszystkich gazet – mówi Charles Whetsel z NASA.
— „New Scientist"