Wymiana oświadczeń między ks. Bonieckim a telewizją publiczną to kolejna odsłona sprawy byłego naczelnego „TP".
Wszystko zaczęło się od zakazu wypowiadania się w mediach, jaki ks. Bonieckiemu wydał jego przełożony w zakonie marianów (za słowa o krzyżu w Sejmie i Nergalu). W połowie grudnia przedłużył go na czas nieokreślony. W proteście przeciw ograniczeniu wolności wypowiedzi znanemu marianinowi hakerzy z grupy Anonymous w poniedziałek zaatakowali serwery prowincjała zakonu. Zapchali skrzynkę e-mailową 6 tys. wiadomości. Każdy list pod hasłem „Oddajcie głos ks. Bonieckiemu" miał ok. 1,7 kilobajta. Informację o tym przekazała w poniedziałek TVP Info, uzupełniając wypowiedzią ks. Bonieckiego. Dziś rozgorzał spór o to, co właściwie powiedział on dziennikarzowi.
„Z ubolewaniem przyjąłem wiadomość, że pewna grupa zaatakowała spamem serwery pocztowe mojego zakonu" – napisał wczoraj ks. Adam Boniecki w oświadczeniu na temat swojej wypowiedzi dla telewizji. Napisał też, iż nieprawdą jest, jakoby był wdzięczny organizatorom akcji. „Gdy zadzwonił do mnie dziennikarz telewizji, powiedziałem: »Proszę podziękować organizatorom akcji za życzliwość i poprosić, żeby tego nie robili, bo skutek będzie odwrotny«. Moja wypowiedź została zmanipulowana".
Kilka godzin po opublikowaniu jego oświadczenia swoje wydała TVP Info. Twierdzi, że ksiądz nie odciął się od cyberterrorystów. Pytany o ocenę ich akcji miał powiedzieć, że jej intencje i motywy są bardzo szlachetne, dlatego nie może powiedzieć: nie róbcie tego. Choć, jak powiedział, „motyw jest piękny i słuszny", to „na pewno to nie przyczyni się do zmiany decyzji, raczej wprost przeciwnie".
TVP Info twierdzi, że w materiale telewizyjnym nie było informacji, iż ksiądz dziękuje cyberterrorystom. Ale taka informacja, o czym telewizja nie pisze w oświadczeniu, znalazła się na jej portalu.