Od czwartku wchodzą w życie przepisy, które wprowadzają nowe zasady odpowiedzialności Polskich Sieci Elektroenergetycznych Operator SA za straty, jakie poniosą odbiorcy i wytwórcy energii elektrycznej w wyniku ograniczeń dostaw prądu. Chodzi o nowelizację [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=0D9F948AFDFE16BE12161EB7D61E372B?id=181877]prawa energetycznego (DzU nr 21, poz. 104)[/link].
[srodtytul]Są limity[/srodtytul]
Zmiany dotyczą wyłącznie sytuacji, w których operator wyraźnie zawinił, tzn. do ograniczeń w dostawach prądu doszło z powodu jego działań lub zaniedbań. W takim wypadku odbiorcy indywidualni mogą liczyć na odszkodowanie w maksymalnej wysokości 5 tys. zł. Tego typu limitu nie będzie dla strat, jakie ponieśli przedsiębiorcy.
Ważne jest natomiast, ilu użytkowników systemu zostało poszkodowanych. Od tego zależy górna granica wypłacanych odszkodowań (wtedy nie ma znaczenia, czy odbiorcą jest osoba fizyczna czy przedsiębiorca). Przykładowo, w razie odszkodowania za ograniczenie, które dotknęło miliona lub więcej odbiorców, limit odszkodowań może sięgnąć nie wyżej niż 250 mln zł.
Osoba, która zechce uzyskać odszkodowanie, musi złożyć wniosek do operatora systemu, do którego sieci jest przyłączona, w terminie 180 dni od zniesienia ograniczeń. Ma w nim udowodnić poniesione szkody. Jeżeli zgłoszone kwoty przekroczą limit, wszystkie odszkodowania zostaną proporcjonalnie zmniejszone. Niezawinione awarie w dostawie prądu nie będą rekompensowane. Poszkodowani nadal mogą liczyć na bonifikaty w opłatach za dostawę prądu określone w taryfach oraz na odszkodowanie na zasadach ogólnych kodeksu cywilnego. To nie jest jednak proste, bo trzeba udowodnić zależność między awarią a ograniczeniem w dostawie prądu i winę energetyków.