Najpierw staramy się rozwiązać sprawę polubownie. Jeśli jednak biuro podróży podtrzymuje swoje stanowisko, sprawa zazwyczaj trafia do sądu.
Wiele osób rezygnuje z wykupionych wyjazdów, bo w danym kraju zrobiło się niebezpiecznie. Czy mają problemy?
Zdarza się, że klient wykupił dużo wcześniej wycieczkę, np. w styczniu, i teraz, ze względu na sytuację w pewnych krajach, chce zrezygnować. Część biur podróży w takiej sytuacji daje możliwość wyboru innej lokalizacji, ale nie wszystkie. Niektóre biura korzystają z zapisanej w umowie klauzuli, że przy rezygnacji zatrzymują część ceny takiego wyjazdu. To klauzula niedozwolona. Biuro podróży może w takiej sytuacji obciążyć klienta jedynie kwotą odpowiadającą realnie poniesionej szkodzie. Nie może to być z góry przyjęty ryczałt. Biura podróży z reguły jednak nie chcą wskazać, jakie szkody poniosły – takie sprawy zazwyczaj trafiają do sądu.
Czy częściej się skarżymy?
Jesteśmy bardziej świadomi swoich praw, więc skarg jest więcej. W tym roku jest to nieco mniej zauważalne, bo wiele osób zrezygnowało z wyjazdów zagranicznych z obawy przed zamieszkami i terroryzmem. A Polacy częściej się skarżą na wyjazdy zagraniczne niż krajowe.
W tym roku miałam tylko dwie skargi na wakacje w Polsce. Dotyczyły właśnie automatycznego naliczenia opłaty za rezygnację z zakwaterowania.