Zachowanie banku nie nosiło cech czynu niedozwolonego, ale stanowiło przejaw nienależytego wykonania umowy, a za to nie należy się zadośćuczynienie pieniężne (sygn. akt: II Ca 103/13).
Jan K. w kwietniu 2008 r. założył w mBanku rachunek oszczędnościowo-kredytowy. Na podstawie umowy miał dostać kartę kredytową. Nie dostał. Tymczasem w styczniu 2010 r. bank wezwał go do zapłaty prowizji i opłat naliczonych na rachunku karty płatniczej. Mężczyzna odpowiedział, że skoro nie dostał karty, to umowa nie została zrealizowana, w związku z czym ją rozwiązuje.
W sprawę zaangażował się też miejski rzecznik konsumentów w Lublinie, który skierował do banku pisma z prośbą o wyjaśnienie. Bank nadal stał na swoim stanowisku. Co więcej umieścił informacje o zadłużeniu klienta w bazie Biura Informacji Kredytowej.
Za radą rzecznika Jan K. poskarżył się do arbitra bankowego przy Związku Banków Polskich. Dopiero wówczas bank uznał racje klienta, umarzając zadłużenie z tytułu opłat i prowizji. Zobowiązał się też do usunięcia danych z BIK i zwrotu 50 zł opłaty arbitrażowej. Po zakończeniu tego postępowania bank poinformował klienta, że kwotę 50 zł zaksięgował na jego koncie i dokonał korekty w bazie BIK.
Mężczyzna do rachunku mBanku nie miał jednak dostępu, bo nigdy nie otrzymał karty płatniczej ani kodów PIN niezbędnych do zalogowania się do systemu. Chciał, aby bank te 50 zł przesłał mu pocztą lub ewentualnie do któregoś z oddziałów BRE Banku w Lublinie, gdzie mógłby je odebrać.