Przez lata sudański dyktator Omar Baszir wydawał się bezkarny. Trybunał po raz pierwszy wydał nakaz jego aresztowania w 2009 roku. Jest oskarżony o zbrodnie wojenne, zbrodnie przeciwko ludzkości i ludobójstwo w Darfurze (buntującej się zachodniej części Sudanu) w latach 2003–2008.
Musiał omijać Zachód, ale podróżował bez problemów do Rosji (ściskał się z Władimirem Putinem, w Soczi czy Moskwie, z częstotliwością jednego roku), do Chin, a nawet prozachodnich krajów Afryki i Bliskiego Wschodu. Trybunał próbował skłonić do aresztowania sudańskiego dyktatora Jordanię, która w 2017 r. organizowała szczyt Ligi Arabskiej, ale dostał wykrętną odpowiedź. Omar Baszir nie został też zatrzymany w RPA, gdzie w 2015 r. pojawił się na szczycie Unii Afrykańskiej, mimo stanowiska MTK i przede wszystkim miejscowego sądu. „To zdrada ideałów Nelsona Mandeli” – skarżyli się południowoafrykańscy obrońcy praw człowieka.