„Rzeczpospolita”: Od ponad tygodnia trwają walki w obwodzie kurskim. Dziś ukraińska armia podała, że Sudża została przez nią zajęta. Pojawiają się informacje, że drony zaatakowały cztery lotniska w Rosji. Co takiego stało się, że nagle Ukraina przejęła inicjatywę?
Gen. Mieczysław Bieniek: Stało się to z kilku powodów. Pierwszy to powód polityczny, aby zwrócić uwagę świata na to, że Ukraina prowadzi wojnę i ma możliwości ofensywne. Że nie tylko Bliski Wschód, ale również Ukraina jest bardzo istotna. I żeby pokazać, że terytorium Rosji nie jest tak dobrze chronione i nie jest twierdzą, jak to się wszystkim wydawało. Ukraina chciała też wzmocnić morale swojego społeczeństwa. A jednocześnie pokazać Federacji Rosyjskiej jak wygląda wojna na ich terytorium i wzniecić jakieś niepokoje wśród społeczności rosyjskiej, która nagle zobaczyła, że oto ci pogardzani przez nich Ukraińcy, przenieśli działania na grunt rosyjski.
Z punktu widzenia militarnego widzimy, że Rosjanie przygotowali jakieś ofensywne działania na kierunku charkowskim, w rejonie Pokrowska – zostało to przerwane, muszą ściągać stamtąd swoje siły, muszą mobilizować swoje odwody, muszą ściągać Gwardię Rosyjską.
Działania ukraińskie pokazały również dezorganizację całego rosyjskiego systemu dowodzenia i zarządzania obroną. Nie ma żadnej obrony cywilnej, nie ma obrony terytorialnej. System dowodzenia jest byle jaki. Wprawdzie oni ściągną swoje odwody, lotnictwo tam cherlawie Ukraińców atakuje, ale widzimy, że cele militarne, jakie stawiali sobie Ukraińcy, zostały osiągnięte. 1 000 km2 pod kontrolą, miasto Sudża pod kontrolą, lotnisko, z którego startowały samoloty rosyjskie na Sumy, na Charków, zniszczone, 2 tys. jeńców wziętych do niewoli. To pokazuje, że było totalnym zaskoczeniem, iż 2-3 brygady mogą się zmobilizować, wejść w sposób zorganizowany w ugrupowanie bojowe rosyjskie, w ich granice, przeprowadzić operację poprzedzoną dokładnym rozpoznaniem, działaniem grup dywersyjnych, współdziałaniem z dronami, wsparte ogniem artylerii, mające własną artylerię przeciwlotniczą. Utrzymano przy tym system dowodzenia, łączności, zarządzania pola walki i linie logistyczne. To jest impet, zaskoczenie, manewr, wykorzystanie wszystkiego tego, czego współczesne pole walki wymaga.
Czytaj więcej
– Ukraina realizuje prawo do własnej obrony, a historia sztuki wojennej wyraźnie pokazuje, że nie da się wygrać wojny, jeżeli prowadzi się ją tylko na własnym terytorium – powiedział gen. Roman Polko, były dowódca GROM, komentując ukraińską ofensywę na obwód kurski w Rosji.
Rosjanie przyznają, że w obwodzie kurskim nie ma jednej linii frontu, mają problem z niewielkimi, mobilnymi ukraińskimi oddziałami.
Ukraińcy pokazali, że mają dobry wywiad, dobre rozpoznanie, mają wywiad satelitarny, mają zarządzanie systemem pola walki. Omijają umocnione punkty oporu. Wprowadzają małe oddziały, grupy zmechanizowano-pancerne idą do przodu, nie zatrzymują się, nie okopują się w miejscach, nie walczą z punktami oporu, prowadzą walkę trochę jak wojska Heinza Guderiana (niemiecki generał, twórca koncepcji tzw. blitzkriegu z użyciem wojsk pancernych – red.) w 1941 roku, tylko przy wykorzystaniu nowoczesnych systemów walki. Przy okazji zwalczają podchodzące odwody artylerią dalekiego zasięgu, której cele wskazują drony rozpoznawcze i grupy dywersyjno-rozpoznawcze.