Rosja chce mieć taką samą broń, jak Ukraina

Do końca roku rosyjska Flota Czarnomorska dostanie 10 dronów morskich, ale tylko do testowania

Publikacja: 28.11.2023 16:19

Rosyjska i krymska flaga nad budynkiem administracyjnym w Symferopolu

Rosyjska i krymska flaga nad budynkiem administracyjnym w Symferopolu

Foto: PAP/EPA

Nie wiadomo, co Rosja miałaby z nimi robić i jak testować, bowiem na Morzu Czarnym Rosjanie nie mają czego atakować. Ukraina praktycznie nie ma floty wojennej, co za tym idzie jej baz.

- Myślę, że będą bardzo wpływać na to przejście, jakie tworzy Ukraina, chodzi mi o ten ich „korytarz zbożowy” – wyjaśniał rosyjski ekspert, pułkownik Anatolij Matwijczuk.

Wojna z Ukrainą o eksport zboża

Do połowy lipca działała „umowa zbożowa” zawarta pod egidą ONZ, która umożliwiała Ukrainie eksport zbóż drogą morską z portów wokół Odessy. Rosja jednak odmówiła jej przedłużenia, a jej siły powietrzne zaczęły atakować infrastrukturę ukraińskich portów.

Jednak w serii uderzeń Ukraińcom udało się zmusić rosyjską flotę do wycofania się z zachodniej części Morza Czarnego i odtworzyć „korytarz zbożowy”, tym razem bez zgody Moskwy. Od początku jesieni ponad 100 statków zawinęło do ukraińskich portów, a rosyjska flota nic z tym nie może zrobić.

Czytaj więcej

Roboty idą w kamasze. Żołnierzy na polu walki zastąpią robopsy czy robokozy

- Nie będziemy musieli posyłać jakichś dużych okrętów, tam będą działać lekkie, bezzałogowe drony (morskie). Ale w razie czego one będą demonstrowały siłę poprzez jakieś detonacje – grozi Matwijczuk.

Rosyjska flota z dronami na bazie "bezzałogowego kutra"

Wszystko wskazuje na to, że rosyjskie morskie drony będą budowane na bazie „bezzałogowego kutra Wizir”. Jednostkę po raz pierwszy przedstawił na sierpniowej wystawie Armia-2023 Kingisepskij Zakład Budowy Maszyn z Petersburga.

Według producenta Wizir ma zasięg do 600 kilometrów, ale przy małych prędkościach. Można go rozpędzić do 80 km/h, ale wtedy pływa nie dalej niż 200 kilometrów.

Przedstawiony na wystawie Wizir to dość duża jednostka, znacznie większa od znanych ukraińskich dronów morskich. Może zabierać na pokład desant, przewozić zaopatrzenie lub zostać uzbrojony w karabiny maszynowe, a nawet wyrzutnię lekkich rakiet. Do zwalczania dronów powietrznych można go wyposażyć w urządzenie do wystrzeliwania siatki, w jaką one są łapane lub w środki walki radioelektronicznej.

Misje samobójcze

Ponieważ wyposażona jest w specjalny automatyczny system nawigacyjny jednostka może samodzielność przewozić np. desant, a potem wracać do bazy lub do wyznaczonego wcześniej miejsca.

Czytaj więcej

Putin nie jest nieśmiertelny. Ale kto go zastąpi?

- Można uprościć konstrukcję, zrobić mniejszy, zapakować ładunkami wybuchowymi i wysłać do celu – zapewniał generalny dyrektor Kingisepskich Zakładów Michaił Danilenko. Podobno można upchnąć na nim 500-600 kilogramów materiałów wybuchowych, ale nie jest jasne, czy chodzi o Wizir oryginalnej wielkości czy ten zmniejszony.

Teraz Zakłady chcą wysłać na Morze Czarne pierwsze dziesięć dronów, by „przetestować je w warunkach bojowych”. Seryjna produkcja podobno zacznie się na początku przyszłego roku, ale na razie dopiero testowany jest silnik drona. Nie wiadomo więc, czy podawane przez producenta terminy są cokolwiek warte.

Armia bez floty wygrywa na morzu

Uderzenia ukraińskich dronów morskich – dokonane w ciągu roku zarówno na okręty wojenne, jak i infrastrukturę (w tym w lipcu na Most Krymski) – wywołały złość rosyjskich wojskowych. Pierwsze morskie drony Ukraińcy otrzymali z USA w sierpniu ubiegłego roku. Ale obecnie produkują już własne i to kilku typów.

Zachód cały czas przestrzega Rosję, że ataki na statki cywilne doprowadzą do eskalacji konfliktu

Na początku obecnego miesiąca prezydent Wołodymyr Zełenski ogłosił, że Ukraina „odebrała Rosji inicjatywę na Morzu Czarnym”. – Po raz pierwszy w świecie zaczęła działać flota morskich dronów – ukraińska flota – mówił.

Groźba ataku na żeglugę cywilną

Rosyjscy dowódcy postanowili mieć takie same uzbrojenie. Nikt z nich jednak nie wyjaśnił, po co. Ukraińskie drony bardzo trudno zwalczyć innymi dronami. A Ukraina nie ma infrastruktury floty (ani samej floty) porównywalnej z rosyjską, którą można by atakować. Ewentualne zaś uderzenia na cywilne statki płynące do i z ukraińskich portów natychmiast doprowadzą do akcji odwetowych.

Kijów już latem ostrzegał, że w takim przypadku uderzy na statki pływające do rosyjskich portów wschodniej części Morza Czarnego. To zaś byłby cios bardzo bolesny dla Rosji, bowiem stamtąd wywozi ona swoje zboże (i to ukradzione na Ukrainie) oraz ropę, główne źródła dochodów eksportowych.

Jednocześnie Zachód cały czas przestrzega Rosję, że ataki na statki cywilne doprowadzą do eskalacji konfliktu o nie dających się przewidzieć konsekwencjach.

Nie wiadomo, co Rosja miałaby z nimi robić i jak testować, bowiem na Morzu Czarnym Rosjanie nie mają czego atakować. Ukraina praktycznie nie ma floty wojennej, co za tym idzie jej baz.

- Myślę, że będą bardzo wpływać na to przejście, jakie tworzy Ukraina, chodzi mi o ten ich „korytarz zbożowy” – wyjaśniał rosyjski ekspert, pułkownik Anatolij Matwijczuk.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 795
Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 794
Konflikty zbrojne
Ukraińskie wojsko dementuje doniesienia mediów o czołgach Abrams
Konflikty zbrojne
Gen. Waldemar Skrzypczak: Rosjanie niszczyli leopardy, tak samo niszczą i będą niszczyć czołgi Abrams
Konflikty zbrojne
Jest nowy pakiet pomocy wojskowej USA dla Ukrainy. 6 mld dolarów, w tym rakiety Patriot