15. rocznica wojny gruzińsko-rosyjskiej. Czołgi z Rosji były już pod Tbilisi

Okupacja części terytorium trwa, kraje wciąż nie mają stosunków dyplomatycznych, ale nie przestają handlować i robić ze sobą interesy.

Aktualizacja: 07.08.2023 06:39 Publikacja: 06.08.2023 22:59

Mieszkańcy Osetii Południowej patrzący na rosyjskie wojska. Sierpień 2008 roku

Mieszkańcy Osetii Południowej patrzący na rosyjskie wojska. Sierpień 2008 roku

Foto: EPA/YURI KOCHETKOV

– Proponuję rękę pokoju i partnerstwa wszystkim, nie zważając na to, co wyrządziliście państwu gruzińskiemu i lokalnym mieszkańcom – apelował 7 sierpnia 2008 r. w orędziu do narodu gruzińskiego ówczesny prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili. Zapewniał, że dla zawarcia pokoju jest gotów „do każdego kompromisu”.

A już kilka godzin później doszło do ostrych starć w separatystycznej Osetii Południowej. W Tbilisi oskarżano separatystów o prowokacje, a działania swojej armii uzasadniano „odbudową porządku konstytucyjnego”. Rosja pod rządami wówczas Dmitrija Miedwiediewa (i rządącego z zaplecza Putina) mówiła o obronie swoich obywateli (wcześniej w Osetii Południowej masowo wydawano rosyjskie paszporty) oraz znajdujących się tam sił pokojowych (konflikt w regionie tlił się od końca lat 80.). Wówczas Kreml rozpoczął operację wojskową po to, by „zmusić do pokoju” Gruzję. Rosyjskie bomby spadły na gruzińskie miasta, bazy wojskowe i porty, rozpoczął się zmasowany atak rosyjskich hakerów. Flota Czarnomorska atakowała gruzińską marynarkę wojenną, Rosjanie wyparli siły gruzińskie z separatystycznego Cchinwali, po drodze zajęli Gori i ruszyli na Tbilisi. Byli już u jego wrót.

Dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę.

Prezydent Lech Kaczyński w 2008 roku w Tbilisi

12 sierpnia do gruzińskiej stolicy udał się prezydent Lech Kaczyński wraz z przywódcami Ukrainy i państw bałtyckich. – Jesteśmy po to, żeby podjąć walkę. Po raz pierwszy od dłuższego czasu nasi sąsiedzi z północy, dla nas także z północy, ze wschodu, pokazali twarz, którą znamy od setek lat. Ci sąsiedzi uważają, że narody wokół nich powinny im podlegać. My mówimy nie! – mówił polski prezydent podczas swojego słynnego przemówienia w centrum Tbilisi.

Tego samego dnia prezydent Francji Nicolas Sarkozy uzgodnił z władzami Rosji „zasady uregulowania konfliktu w Gruzji”. Od tamtej pory jedna piąta terytorium Gruzji znajduje się de facto pod rosyjską okupacją.

Moskwa uznała niepodległość samozwańczych Abchazji i Osetii Południowej, wprowadziła tam rubel rosyjski i „zintegrowała” te regiony z Rosją. Gruzja nie ma stosunków dyplomatycznych z Rosją i kraje nadal komunikują się ze sobą poprzez Szwajcarię.

Czytaj więcej

Jerzy Haszczyński: Zapomniana wojna w dalekiej Gruzji. Lekcja sprzed równo 15 lat

Od tamtej pory w Gruzji jednak wiele się zmieniło. Ówczesny prezydent Saakaszwili siedzi obecnie w gruzińskim więzieniu (z powodu stanu zdrowia jest przetrzymywany w szpitalu) i jest sądzony za m.in. „nadużycia władzy”. Zdążył pobyć doradcą dwóch ukraińskich prezydentów i nawet otrzymać ukraińskie obywatelstwo. Powrócił do ojczyzny jesienią 2021 r., liczył na powrót do władzy, ale jego ugrupowanie przegrało najpierw samorządowe, a następnie parlamentarne wybory. Krajem rządzi partia Gruzińskie Marzenie, założona przez najbogatszego Gruzina Bidziny Iwaniszwilego.

Rosyjscy turyści i uciekający przed mobilizacją zalewają Gruzję

Brak stosunków dyplomatycznych z Rosją i okupacja części terytorium nie przeszkadza Gruzji zwiększać wymianę handlową z Rosją. W 2022 r. wzrosła o ponad 50 proc. i wyniosła niemal 2,5 mld dolarów (Gruzja zakupiła w Rosji towarów i usług na ponad 1,8 mld dolarów). To sprawia, że Rosja jest drugim najważniejszym partnerem handlowym Gruzji po Turcji. Gruzini nie dołączyli do sankcji, które Zachód wprowadził wobec Rosji po wybuchu wojny. To m.in. dlatego (ale też z powodu autorytarnych zapędów rządzącej większości) Gruzja nie otrzymała statusu kandydata do Unii Europejskiej. Komisja Europejska postawiła Gruzinom 12 warunków, domaga się m.in. deoligarchizacji kraju, większego pluralizmu mediów i reformy sądownictwa.

Tymczasem kraj zalewają rosyjscy turyści i uciekinierzy, którzy opuszczają Rosję w obawie przed mobilizacją. Nie wszyscy lokalni mieszkańcy są zadowoleni z napływu dziesiątek tysięcy przeprowadzających się tam Rosjan. Kilka dni temu Gruzini protestami przywitali w porcie w Batumi wycieczkowiec Astoria Grande, który przypłynął tam z rosyjskimi turystami z Soczi. Pytani przez protestujących m.in. o okupację Osetii Południowej i Abchazji goście musieli wrócić do domu, ale działania aktywistów w porcie Batumi skrytykowały władze w Tbilisi.

Lider rządzącego Gruzińskiego Marzenia podliczył, że postój wycieczkowca w porcie przyniósłby Gruzji 350 tys. dolarów. – Jeżeli nie będą przyjeżdżać turyści z Rosji, Gruzja straci miliard dolarów w ciągu roku i 20–30 tys. miejsc pracy – mówił, cytowany przez lokalne media. W ubiegłym roku ponad 1,1 mln obywateli rosyjskich odwiedziło gruzińskie kurorty.

– Proponuję rękę pokoju i partnerstwa wszystkim, nie zważając na to, co wyrządziliście państwu gruzińskiemu i lokalnym mieszkańcom – apelował 7 sierpnia 2008 r. w orędziu do narodu gruzińskiego ówczesny prezydent Gruzji Micheil Saakaszwili. Zapewniał, że dla zawarcia pokoju jest gotów „do każdego kompromisu”.

A już kilka godzin później doszło do ostrych starć w separatystycznej Osetii Południowej. W Tbilisi oskarżano separatystów o prowokacje, a działania swojej armii uzasadniano „odbudową porządku konstytucyjnego”. Rosja pod rządami wówczas Dmitrija Miedwiediewa (i rządącego z zaplecza Putina) mówiła o obronie swoich obywateli (wcześniej w Osetii Południowej masowo wydawano rosyjskie paszporty) oraz znajdujących się tam sił pokojowych (konflikt w regionie tlił się od końca lat 80.). Wówczas Kreml rozpoczął operację wojskową po to, by „zmusić do pokoju” Gruzję. Rosyjskie bomby spadły na gruzińskie miasta, bazy wojskowe i porty, rozpoczął się zmasowany atak rosyjskich hakerów. Flota Czarnomorska atakowała gruzińską marynarkę wojenną, Rosjanie wyparli siły gruzińskie z separatystycznego Cchinwali, po drodze zajęli Gori i ruszyli na Tbilisi. Byli już u jego wrót.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 802
Konflikty zbrojne
"La Repubblica": NATO określa "czerwone linie". Jedna dotyczy Polski
Konflikty zbrojne
Rosja wabi Kubańczyków. Werbunek cudzoziemców do rosyjskiej armii trwa
Konflikty zbrojne
Protesty w Izraelu. Tysiące demonstrantów żąda porozumienia z Hamasem
Konflikty zbrojne
Nocny nalot na Zachodnim Brzegu. Wojsko izraelskie zabiło trzech Palestyńczyków
Materiał Promocyjny
20 lat Polski Wschodniej w Unii Europejskiej