Wojna w Ukrainie. Kontrofensywa czy starcie o kilka wiosek

Rosjanie twierdzą, że w różnych miejscach frontu zaczęło się długo oczekiwane ukraińskie natarcie. Ukraińcy wzruszają ramionami.

Publikacja: 06.06.2023 03:00

Ukraińskie katiusze w okolicach Bachmutu

Ukraińskie katiusze w okolicach Bachmutu

Foto: AFP

„Ukraiński kontratak zaczął się od razu na pięciu odcinkach frontu na kierunku południowodonieckim” – ogłosiło rosyjskie ministerstwo obrony. Odparciem ukraińskiego ataku miał osobiście dowodzić szef sztabu generalnego rosyjskiej armii gen. Walerij Gierasimow.

Ostatni raz jednak widziano generała na froncie rok temu, w okolicach okupowanego jeszcze Iziumu. „Dowodzi na pierwszej linii? Już po tym widać, że to kłamstwo” – skomentował rosyjskie informacje jeden z zachodnich ekspertów.

A jednak sukces

Jednak od niedzielnego poranku znaczna część rosyjskich tzw. korespondentów wojennych („wojenkorów”) podaje nazwy kolejnych wiosek, o jakie toczą się walki. Ukraińcy mieli zaatakować na dość spokojnym dotychczas odcinku frontu, na zachód od Wuhledaru, w zaporoskich stepach. Miejscowości, o które toczą się walki, leżą na pograniczu obwodów donieckiego i zaporoskiego.

Czytaj więcej

Rozpoczęła się kontrofensywa Ukrainy? Władze w Kijowie zabierają głos

„Tradycyjnie zagłuszywszy łączność, przeciwnik zdołał narobić nam kłopotów” – stwierdził jeden z donieckich separatystów Aleksander Chodakowski. „Trwają ciężkie walki, przeciwnik próbuje wedrzeć się do wioski Nowodonieckie” – informował „wojenkor” Siemion Piegow. Kilka godzin później poinformowano, że Ukraińcy już wyzwolili wioskę.

„Ukraińskie siły wykonały kilka lokalnych ataków i osiągnęły pewne ograniczone sukcesy w zachodniej części obwodu donieckiego i wschodniej zaporoskiego” – próbował opisać sytuację amerykański Institute for the Study of War. Przyznał, że Ukraińcy w niektórych miejscach przebili się przez pierwszą linię rosyjskiej obrony, na głębokość do 3 km (ale linie okopów sięgają do 8–10 km w głąb).

Tymczasem Ukraińcy nie komentują wydarzeń. – Nie posiadamy informacji o tym potężnym natarciu naszej armii – usłyszał CNN w dowództwie ukraińskiej armii.

Znów Bachmut

Inni Rosjanie pisali o walkach w okolicach Bachmutu i Soledaru, gdzie ich wojska miały się cofać. Potwierdził to wściekły właściciel najemników Jewgienij Prigożyn, którego oddziały walczyły o te tereny. – Część wioski Berchowka już jest stracona, wojsko po cichu wieje – stwierdził. W dodatku rosyjskie oddziały zaczęły padać ofiarą własnych pól minowych, które są stawiane chyba w strachu przed Ukraińcami. „Trwa oszalałe minowanie tyłów” – pisał Chodakowski. Pod Wuhledarem na własnych minach wylecieli w powietrze rosyjscy operatorzy dronów.

Według mnie ukraiński atak zaczął się już parę tygodni temu – od uderzeń dronami na tyły, ataków w różnych kierunkach, incydentów pogranicznych. 

Prof. Michael Clarke, były szef brytyjskiego instytutu RUSI

– Być może jedyną rzeczą, w której Rosjanie wykazali się konsekwencją i mistrzostwem od lutego 2022 r., jest haniebne zachowanie – podsumował te doniesienia australijski generał Mick Ryan.

Wszystkie ataki Ukraińcy wykonywali niezbyt dużymi siłami. Jednak Rosjanie informowali o „mocnych natarciach”. „Oni mają dziwną definicję mocnego ataku. Natarcie dziesięcioma czołgami takim nie jest” – kpili zachodni eksperci.

Ale i oni, i rosyjscy „wojenkorespondenci” zgodni są, że obecnie to tylko wstępne rozpoznanie. – Ukraińcy nie wprowadzili jeszcze do walki głównych sił i mogą to zrobić zupełnie gdzie indziej – ostrzegał Aleksander Koc z „Komsomolskiej Prawdy”.

– Według mnie ukraiński atak zaczął się już parę tygodni temu – od uderzeń dronami na tyły, ataków w różnych kierunkach, incydentów pogranicznych. (…) Myślę, że 4 czerwca zaczęła się ukraińska operacja naziemna – powiedział BBC prof. Michael Clarke, były szef brytyjskiego instytutu RUSI.

Na pograniczu

W tle walk w stepach zaporoskich i pod Bachmutem nadal trwają starcia w samej Rosji, na granicy obwodu biełgorodzkiego z Ukrainą. 2 czerwca zaatakowały ten rejon oddziały Legionu Wolna Rosja i Rosyjskiego Korpusu Ochotniczego. Teraz okazało się, że rosyjskiej armii nie udało się wypchnąć ich do Ukrainy, cały czas tam są.

– Jedyne, co rozumiemy, to to, że do trzech miejscowości nadal nie możemy wejść – poskarżył się gubernator Biełgorodu Wiaczesław Gładkow. Tymczasem rosyjskie ministerstwo obrony już dwa razy informowało o odbiciu tych terenów.

Ale ochotnicy nadal utrzymują trzy lub cztery wioski, a walki toczą się o kolejnych dziesięć miejscowości. Ich atak, początkowo przyjmowany za partyzancki rajd, zamienił się w regularną wojnę.

Czytaj więcej

Rosjanie twierdzą, że zatrzymali "dużą ukraińską ofensywę"

A rosyjskie władze nie wiedzą, co mają w tej sytuacji robić. „W Rosji na różnych szczeblach władz nie potrafią uzgodnić swoich działań, i nie wiedzą, jak reagować na wydarzenia w przygranicznych rejonach. Na przykład widać, że miejscowy gubernator nie koordynuje swoich działań z ministerstwem obrony” – uważa amerykański ISW. Przede wszystkim przedstawiciele władz nie wiedzą, jak mają traktować rosyjskich ochotników. Oficjalna propaganda Kremla mówi tylko o ukraińskich dywersantach, nikt nie wspomina o Rosjanach walczących przeciw Putinowi.

Ochotnicy zaś wezwali w niedzielę gubernatora, by przyjechał do nich odebrać jeńców. Gładkow obrzucił ich publicznie wyzwiskami, ale zgodził się spotkać, choć dopiero po interwencji właściciela najemników Prigożyna. W końcu jednak gubernator nie pojawił się na spotkaniu, a jeńców odwieziono do Ukrainy. Za to Prigożyn ogłosił, że jest gotów przyjść na pomoc, ale nie ma amunicji. Natychmiast odezwał się władca Czeczenii Ramzan Kadyrow, który też chciał wysłać swoich ludzi na granicę.

W tym chaosie ani jeden, ani drugi nikogo nie przysłali. „Moja rada dla wszystkich, którzy mieszkają w pasie do 20 kilometrów od granicy – bądźcie gotowi do szybkiego porzucenia swoich domów. (…) Zadbajcie o swoje bezpieczeństwo już teraz. I zapamiętajcie jedną rzecz: dom i ogród to nie są najważniejsze rzeczy w życiu. (…) Bo jeśli zginiecie, to nie będą miały żadnego znaczenia” – wzywał mieszkańców całego rosyjskiego pogranicza „wojenkor” Jegor Chołmogorow.

„Ukraiński kontratak zaczął się od razu na pięciu odcinkach frontu na kierunku południowodonieckim” – ogłosiło rosyjskie ministerstwo obrony. Odparciem ukraińskiego ataku miał osobiście dowodzić szef sztabu generalnego rosyjskiej armii gen. Walerij Gierasimow.

Ostatni raz jednak widziano generała na froncie rok temu, w okolicach okupowanego jeszcze Iziumu. „Dowodzi na pierwszej linii? Już po tym widać, że to kłamstwo” – skomentował rosyjskie informacje jeden z zachodnich ekspertów.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Ofensywa Rosji w obwodzie charkowskim. Biały Dom nie spodziewa się przełomu
Konflikty zbrojne
Czy pojawił się drugi front w wojny w Ukrainie? Rosjanie atakują charkowszczyznę
Konflikty zbrojne
USA ogłoszą nowy pakiet pomocy. Broń za 400 mln dolarów dla Ukrainy
Konflikty zbrojne
Ukraińskie drony atakują coraz dalsze cele. Rosyjska obrona przeciwlotnicza bezradna
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Konflikty zbrojne
Beniamin Netanjahu odpowiada na groźby Joe Bidena. "Możemy walczyć paznokciami"