Obrona przeciwlotnicza nie zadziałała (odpierała wtedy atak rosyjskich dronów na Odessę i Dnipro), ale władze ogłosiły alarm przeciwlotniczy. Pierwszą wersją, ogłoszoną przez wojskową administrację Kijowa, był upadek amerykańskiego satelity. Tym tłumaczono ogłoszenie alarmu „by uchronić mieszkańców przed spadającymi odłamkami”. Wcześniej NASA informowała, że do Ziemi zbliża się, ważąca ponad ćwierć tony naukowo-badawcza sonda RHESSI (Reuven Ramaty High Energy Solar Spectroscopic Imager). Wystrzelono ją w 2002 roku, a jej zadaniem było obserwowanie wybuchów na Słońcu. Zakończyła działalność w 2018 roku i powoli sprowadzano ją na Ziemię.
- W czasie, gdy nad Kijowem obserwowano te błyski, nasza sonda jeszcze znajdowała się na orbicie. (…) Żaden inny satelita nie wchodził w ziemską atmosferę w tym czasie – powiedział jednak nieco zdziwiony rzecznik NASA, Rob Margetta, w rozmowie z BBC. Zdziwienie tym większe, że trajektoria lotu RHESSI jest bardzo odległa od Ukrainy. Naukowcy z USA poprosili ukraińskie władze o „dokładniejsze sprawdzanie informacji”.
W czwartek stołeczne władze przyznały, że wersję o upadku satelity ogłoszono tylko po to, by „uspokoić mieszkańców”. W Kijowie zaś zaczyna przeważać opinia, że był to po prostu widowiskowy upadek meteorytu.
Ukraińska agencja kosmiczna początkowo ograniczyła się do opisania wydarzenia jako „wysokoenergetycznego zdarzenia akustycznego”. Obecnie specjaliści mówią, o „wejściu ciała kosmicznego w gęste warstwy ziemskiej atmosfery”. Ponieważ runął on na północ od miasta, możliwe że gdzieś u ujścia Prypeci do Dniepru, na terenach bagnistych, podmokłych i zalesionych, trudno będzie odnaleźć jakieś szczątki.
Ostatecznie agencja doszła do wniosku, że był to meteor z roju Lirydów. Aktywność roju przypada na 16-25 kwietnia, a największa – 21-22 kwietnia.