Polska krajem frontowym. „Uchodźcy wciąż przyjeżdżają. To nie bomby ich wyganiają, ale bieda”

Amerykańscy żołnierze i ukraińscy uchodźcy już wrośli w polski krajobraz. Nasz kraj od pierwszych dni wojny stał się jej zapleczem – wojskowym i cywilnym.

Publikacja: 24.02.2023 03:00

Na przemyski dworzec cały czas docierają uchodźcy z Ukrainy. Z pomocy działającego tam punktu recepc

Na przemyski dworzec cały czas docierają uchodźcy z Ukrainy. Z pomocy działającego tam punktu recepcyjnego korzysta średnio 1500 osób dziennie..

Foto: Fotorzepa/ Paweł Rochowicz

Czytaj więcej

Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 366

Z lotniska Jasionka do walczącego ukraińskiego Bachmutu jest prawie 1400 kilometrów. I choć pod Rzeszowem nie słychać wybuchów, wojnę widać na niebie i na ziemi. Wprawdzie jak zwykle latają tu samoloty, które na kadłubach mają wypisane słowa LOT czy Ryanair, ale sporo jest też takich z napisem „U.S. Air Force”.

Kilka dni temu w Jasionce wylądował potężny transportowy Boeing C-17 Globemaster. Przywiózł około 20 terenowych wozów Hummer. Prawdopodobnie dla amerykańskich oddziałów stacjonujących w Polsce. Na tym lotnisku już od roku lądują podobne samoloty transportujące broń, amunicję i pomoc humanitarną także dla Ukrainy. W drugą stronę zabierały rannych ukraińskich żołnierzy do szpitali w Europie Zachodniej. To z Jasionki odlatywał na swoje zagraniczne wizyty prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. To tu lądował inny boeing, zwany Air Force One, z Joe Bidenem na pokładzie.

Czytaj więcej

Wojna na Ukrainie podzieliła świat. Na czyją korzyść działa czas?

Wzdłuż pasa startowego stoi kilkanaście baterii rakiet Patriot i innych, służących do zwalczania celów powietrznych. Wycelowane w niebo, gotowe do odpalenia. Obok kręcą się anteny radarów zainstalowanych na wojskowych ciężarówkach. Widok jak z poligonu. Tyle że to nie ćwiczenia, to prawdziwa gotowość bojowa. Bo Jasionka to ratunek dla Ukrainy, ale i sól w oku Rosji. Nieprzypadkowo mówi się, że to najlepiej strzeżone lotnisko w Europie.

Hummery jeżdżą po drogach Podkarpacia, baterie patriotów stoją pod Rzeszowem i Zamościem, zwiadowcze samoloty NATO latają na niebie wzdłuż wschodniej granicy. W naszym kraju stacjonuje 12 tysięcy żołnierzy z USA i innych krajów sojuszniczych.

Czytaj więcej

Z Rzeczpospolitą tak, z Rosją nie. Jak wojna zmieniła stosunek Ukraińców do Polaków

Czasem na pograniczu widać też mundury ukraińskie. W sobotę na przejście graniczne w Medyce podjechały od strony Przemyśla dwa autobusy, z których wysiadło około setki ukraińskich żołnierzy. Wracali z pięciotygodniowego szkolenia. Nie są zbyt rozmowni, ale przyznają, że byli w innym kraju NATO, by nauczyć się obsługiwać nowoczesny sprzęt. Rejestracje autobusów sugerują, że przyjechali z Estonii. – Dokąd teraz? – pytam. – Na front! – pada odpowiedź.

Widać i słychać, że Polska, zwłaszcza południowo-wschodnia, jest zapleczem ukraińskiego frontu. Ale nie tylko w militarnym sensie. Bo rolą takiego zaplecza jest też przyjęcie cywilnych uchodźców.

Teraz w Medyce i na innych przejściach ruch jest niewielki w porównaniu z pierwszymi miesiącami wojny. Wtedy dniem i nocą przyjeżdżali do Polski uciekinierzy. Nawet 100 tysięcy dziennie. Teraz ta fala znacznie osłabła. Według statystyk Straży Granicznej codziennie z Ukrainy przybywa około 22 tys. osób. W drugą stronę jeździ około 18 tysięcy. Od początku wojny przyjechało niemal 10 milionów, a wyjechało osiem. Oczywiście wielu uchodźców jeździ do siebie do kraju i wraca do Polski, ale bilans jest wyraźny: po naszej stronie zostały 2 miliony. Część wyjechała do innych krajów, ale sporo, prawdopodobnie ok. 1,5 mln, osiedliło się w Polsce.

– Wciąż przyjeżdżają, nawet z Zakarpacia, gdzie nie ma walk. To nie bomby ich wyganiają, ale bieda – relacjonuje pani Maria, Ukrainka od dawna mieszkająca w Polsce, a teraz pracująca jako wolontariuszka w punkcie pomocy uchodźcom na dworcu kolejowym w Przemyślu. Jej rodacy przyznają, że osłabiona przez wojnę ukraińska gospodarka nie daje szans na zarobek i utrzymanie.

Jednak, co już od dawna wiadomo, nie brakuje spryciarzy, którzy zarejestrowali się w Polsce jako uchodźcy głównie po to, by pobierać nasze świadczenia socjalne. Wpadają na chwilę, wybierają pieniądze z bankomatu i wracają do Ukrainy. I choć ZUS już wstrzymał wypłaty dla wielu takich osób, to raczej nie zlikwiduje tego procederu na dobre.

Jednak zdecydowana większość uchodźców, którzy postanowili zostać w Polsce, nie poprzestała na samym socjalu. Według podanych na początku lutego danych Ministerstwa Rodziny i Polityki Społecznej około 900 tysięcy uchodźców znalazło w naszym kraju pracę.

Czytaj więcej

Polska pomoc dla Ukrainy. Wysyłamy broń, amunicję i szkolimy żołnierzy

Jak długo jeszcze będziemy krajem przyfrontowym? Zapewne tak długo, jak potrwa wojna w Ukrainie, a tego nikt nie wie. Jednak nawet gdyby się skończyła, nie ma gwarancji, że na Wschodzie będzie spokojnie. To oznacza, że status frontu się u nas utrzyma.

W listopadzie amerykańskie wojskowi wynieśli się z centrum kongresowego G2 Arena pod Rzeszowem, gdzie od stacjonowali od lutego 2022 r. Armia USA wzięła w dzierżawę na pięć lat teren w pobliżu lotniska. Na razie żołnierze postawili sobie tam tymczasowy obóz. Reporterom radia RMF FM udało się nawet dowiedzieć, że deweloperzy w tej okolicy już skupują działki. Bo armia zza oceanu może tam zostać na wiele lat.

Na lotnisku w Jasionce w sklepie z pamiątkami spotykam dwóch młodych ludzi w mundurach US Army. Byli tu – jak przyznają – „dłuższą chwilę”. Jeden jest ze stanu Waszyngton, drugi z Utah. Przyznają, że w Polsce im się spodobało. I chyba nie mówią tego z czystej kurtuazji. Bo na pamiątkę kupują sobie szklane kieliszki literatki z nadrukowanym białym orłem.

Z lotniska Jasionka do walczącego ukraińskiego Bachmutu jest prawie 1400 kilometrów. I choć pod Rzeszowem nie słychać wybuchów, wojnę widać na niebie i na ziemi. Wprawdzie jak zwykle latają tu samoloty, które na kadłubach mają wypisane słowa LOT czy Ryanair, ale sporo jest też takich z napisem „U.S. Air Force”.

Kilka dni temu w Jasionce wylądował potężny transportowy Boeing C-17 Globemaster. Przywiózł około 20 terenowych wozów Hummer. Prawdopodobnie dla amerykańskich oddziałów stacjonujących w Polsce. Na tym lotnisku już od roku lądują podobne samoloty transportujące broń, amunicję i pomoc humanitarną także dla Ukrainy. W drugą stronę zabierały rannych ukraińskich żołnierzy do szpitali w Europie Zachodniej. To z Jasionki odlatywał na swoje zagraniczne wizyty prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. To tu lądował inny boeing, zwany Air Force One, z Joe Bidenem na pokładzie.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Konflikty zbrojne
ONZ: Izrael stosuje głód jako broń? To może być zbrodnia wojenna
Konflikty zbrojne
Pieskow o planach zamknięcia Telegrama. Rzecznik Kremla ostrzega twórców komunikatora
Konflikty zbrojne
Rosja uderzy w Litwę z Białorusi? Pojawiają się niepokojące sygnały
Konflikty zbrojne
Władimir Putin mówił o tym czy Rosja mogłaby zaatakować Polskę
rozmowa
Tadżycki opozycjonista: Modlę się, żeby nie było żadnych ataków w Polsce