Prigożyn kontra Szojgu. Dowódca grupy Wagnera wypowiada wojnę szefowi MON

Jewgienij Prigożyn twierdzi, że resort obrony chce zniszczyć jego formację. – To oznacza, że mamy kryzys – komentuje prokremlowski politolog.

Publikacja: 23.02.2023 03:00

Karykaturalna figura Jewgienija Prigożyna na tradycyjnej paradzie w niemieckim Duesseldorfie

Karykaturalna figura Jewgienija Prigożyna na tradycyjnej paradzie w niemieckim Duesseldorfie

Foto: INA FASSBENDER / AFP

– Nie, nie wycofamy się z Bachmutu. Będziemy ginąć, dopóki nie zginiemy wszyscy. A gdy polegną wszyscy wagnerowcy, wtedy Szojgu z Gierasimowem będą musieli wziąć karabiny – oświadczył w środę szef rosyjskiej Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn, uderzając w ministra obrony i szefa Sztabu Generalnego Rosji. – Gdyby odpowiednie osoby przygotowały armię i wywiązywały się ze swoich obowiązków przez ostatnie ponad dziesięć lat, Grupa Wagnera w ogóle nie byłaby potrzebna – podkreślił Prigożyn.

– Nie należą do mnie. Należą do siebie i Rosjan. Nie byliby potrzebni, ale historia zadecydowała, że to oni idą do przodu. A cała pozostała masa nie rozumie, czyje rozkazy wykonywać. Na ziemi są dowódcy, a na górze siedzą […] chamscy obywatele uważający, że kraj został stworzony po to, by oni przyjemnie żyli i otrzymywali odznaczenia – opisywał sytuację na froncie wojny.

Czytaj więcej

Premier Litwy: Nie traćmy czasu na debaty i wahania. Ukraina potrzebuje broni

Na platformie Telegram Prigożyn opublikował zdjęcie kilkudziesięciu ciał najemników z jego formacji. – To chłopaki, którzy zginęli wczoraj z powodu braku amunicji. Powinno ich być pięć razy mniej. Kto jest winien ich śmierci? Ci, którzy nie zapewnili nam dostawy amunicji. Ostatecznie podpis pod tym stawia Gierasimow albo Szojgu – stwierdził Prigożyn. Poszedł jeszcze dalej i opublikował nawet zdjęcie wniosku, który 17 lutego skierował do Sztabu Generalnego Rosji w sprawie dostaw amunicji. Nazwy i rodzaje pocisków ukrył, ale ujawnione liczby pokazują, że resort obrony zignorował prośbę wagnerowców i dostarczył im znikomą ilość amunicji.

Wojna Prigożyna z resortem Siergieja Szojgu mocno się nasiliła w ciągu ostatnich kilku dni. Szef Grupy Wagnera oskarżył nawet ministerstwo obrony o próbę zniszczenia jego formacji i zdradził, że jest ignorowany przez kierownictwo resortu. Wcześniej, jak mówił, otrzymywał amunicję, którą oficjalnie dostarczano do innych jednostek sił zbrojnych Rosji.

Jego relacje z kierownictwem armii pogorszyły się po zdobyciu przez jego najemników Sołedaru. Wówczas w rosyjskich mediach popularność Grupy Wagnera sięgnęła zenitu, co nie przypadło do gustu ministrowi Szojgu, zwłaszcza po serii porażek regularnej armii (m.in. wycofanie się z Chersonia i obwodu charkowskiego).

Wiele wskazuje na to, że najbliższe otoczenie Władimira Putina próbuje odsunąć Prigożyna na boczny tor. Mimo że zbudował niedawno w Petersburgu wieżowiec i otworzył tam biuro, prowadzenie firmy zatrudniającej najemników w świetle prawa rosyjskiego wciąż jest nielegalne.

Czytaj więcej

Kliczko: Przygotowaliśmy dla Rosjan wiele „prezentów” na wypadek powtórnego ataku na Kijów

– Wśród wojskowych biurokratów trwa konflikt o zasoby, pieniądze i nagrody. To pokazuje, że system niezbyt dobrze działa. Takie konflikty powinny być rozwiązywane na niższych szczeblach, prezydent nie ma na wszystko czasu. Jest przecież Rada Bezpieczeństwa, która powinna się zajmować takimi problemami. Wygląda na to, że działa niezbyt skutecznie – mówi „Rzeczpospolitej” Siergiej Markow, rosyjski politolog związany z Kremlem.

Nie szczędzi krytyki pod adresem byłego prezydenta i premiera Dmitrija Miedwiediewa, który po Putinie jest drugą najważniejszą osobą w Radzie Bezpieczeństwa i jest znany z częstych antyzachodnich wpisów w sieciach społecznościowych. Często publikuje materiały, w których straszy świat rosyjską bronią atomową. – Od znajomego redaktora dowiedziałem się, że Miedwiediew przygotowuje dla nich duży artykuł. Ma więc czas na pisanie. To dlaczego nie może rozwiązać konfliktu pomiędzy resortem obrony a jedną z najbardziej zdolnych formacji rosyjskich sił? To oznacza, że mamy kryzys – twierdzi Markow. – Co pomyślą w Brukseli, Warszawie czy Waszyngtonie, patrząc na wymianę zdań pomiędzy resortem obrony a Prigożynem? Pomyślą, że Rosja jest słaba, jeżeli nie jest w stanie rozwiązywać takich problemów. To dla nas bardzo niebezpieczne – dodaje.

– Nie, nie wycofamy się z Bachmutu. Będziemy ginąć, dopóki nie zginiemy wszyscy. A gdy polegną wszyscy wagnerowcy, wtedy Szojgu z Gierasimowem będą musieli wziąć karabiny – oświadczył w środę szef rosyjskiej Grupy Wagnera Jewgienij Prigożyn, uderzając w ministra obrony i szefa Sztabu Generalnego Rosji. – Gdyby odpowiednie osoby przygotowały armię i wywiązywały się ze swoich obowiązków przez ostatnie ponad dziesięć lat, Grupa Wagnera w ogóle nie byłaby potrzebna – podkreślił Prigożyn.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konflikty zbrojne
Zajęcie Charkowa? Władimir Putin mówi, że Rosja nie ma tego w planach
Konflikty zbrojne
Patriarcha Cyryl zostanie uznany za heretyka? Rząd Estonii ma plan
Konflikty zbrojne
Zmasowany atak ukraińskich dronów na Sewastopol i Noworosyjsk
Konflikty zbrojne
Ukraińscy żołnierze z obwodu charkowskiego: Tracimy Wołczańsk, nie mamy czym walczyć
Konflikty zbrojne
Wojna w Ukrainie. Powolny koniec ofensywy na Charków