– Do lata tego roku dostarczonych zostanie 20–25 czołgów Leopard 1A5 , do końca roku – 80 sztuk. Naszym celem jest przekazanie ponad stu maszyn – zapewnił we wtorek w Kijowie Boris Pistorius, nowy niemiecki minister obrony. Jest to wspólna inicjatywa Niemiec z Holandią i Danią. Najwięcej mają ich Niemcy. W magazynach ich producenta Rheinmetal stoi obecnie 88 takich czołgów, kolejne 99 w firmie FFG z Flensburga. Cześć z nich to maszyny używane wcześniej przez armie Danii i Holandii.
Berlin wyraził we wtorek zgodę na eksport do 178 takich maszyn, dziesięć miesięcy po wniosku firmy Rheinmetal. Ile leopardów 1A5 faktycznie zostanie dostarczonych Ukrainie, zależy – według oficjalnego komunikatu – od koniecznych prac naprawczych. Minister Pistorius przybył w środę z Kijowa do Warszawy z wizytą inauguracyjną.
– Nowa decyzja w sprawie leopardów 1 nie oznacza zmiany strategii, lecz jest kontynuacją wcześniejszego rozstrzygnięcia dotyczącego dostaw czołgów bojowych. Podejście niemieckie jest zgodne z zasadą, że dostawy muszą być dostosowane do sytuacji i dodatkowo obwarowane zastrzeżeniem, że Niemcy i Zachód nie mogą zostać wciągnięte w wojnę. Nie może też być dalszych skoków jakościowych w dostawach uzbrojenia dla Ukrainy, na przykład samolotów bojowych – tłumaczy „Rzeczpospolitej” Kai-Olaf Lang z berlińskiego think tanku Wissenschaft und Politik.
Czytaj więcej
Kanclerz Niemiec, Olaf Scholz, na forum Bundestagu skrytykował "rywalizację" między niektórymi sojusznikami Ukrainy na to, kto dostarczy więcej, lepszej broni Ukrainie.
Dwa tygodnie wcześniej niemiecki rząd zdecydował się po długich dostarczyć Ukrainie 14 nowoczesnych leopardów 2, zezwalając innym państwom na przekazanie tego typu maszyn na front. Berlin zakłada, że powstaną dwa bataliony tych czołgów, najprawdopodobniej po 31 maszyn w każdym. Polska koordynuje skład batalionu złożonego z leopardów 2A4, a Niemcy jednostkę złożoną z nowszych leopardów 2A6. Prócz niemieckich leopardów 14 maszyn deklaruje Polska i cztery Kanada. To na razie.