Latem ubiegłego roku ukraiński rząd przeznaczył 1,68 mld hrywien (równowartość ponad 200 mln złotych) na zakup m.in. generatorów prądu, niezbędnych w warunkach nieustających rosyjskich ostrzałów infrastruktury krytycznej. Szereg urzędników, zarówno z władz centralnych, jak i regionalnych, postanowił na tym zarobić. Zawarli układ z pośrednikami, którzy zawyżali ceny oferowanych dla państwa towarów. Nadwyżkę wkładali do kieszeni.
W rozwikłanie sprawy zaangażowało się aż 150 funkcjonariuszy Narodowego Antykorupcyjnego Biura Ukrainy (NABU), w sobotę zatrzymali Wasyla Łozyńskiego, wiceministra rozwoju wspólnot, terytoriów i infrastruktury. Za zawarcie takich kontraktów miał otrzymać 400 tys. dolarów. Już w niedzielę został wyrzucony z rządu.
Wojna z łapówkarzami
– Chcę, by to było naszym sygnałem dla wszystkich, których działania i zachowania godzą w zasadę sprawiedliwości – zwracał się do skorumpowanych urzędników prezydent Wołodymyr Zełenski. – Ten tydzień będzie okresem odpowiednich decyzji. Te decyzje już są przygotowane – zapowiedział, ale szczegółów nie zdradził. Dziękował zaś dziennikarzom za demaskowanie łapówkarzy. W poniedziałek w Kijowie spekulowano, że już w najbliższych dniach swoje stanowiska straci kilku ministrów, m.in. odpowiedzialnych za branże energetyczną i przemysł. Szef prezydenckiej frakcji Sługa Narodu Dawid Arachamia również zapowiedział, że do kolejnych głośnych zatrzymań dojdzie już wiosną.
Czytaj więcej
Wraz z nowym dowództwem najezdnicza armia zaczęła odnosić sukcesy w dwóch miejscach frontu. Na razie niewielkie.
Państwowe Biuro Śledcze 16 stycznia informowało o ponad 70 rewizjach i kilku zatrzymaniach związanych z aferą rozkradania przeznaczonej dla armii żywności. Jedna z firm w obwodzie dniepropietrowskim, która była dostawcą żywności do 45 jednostek wojskowych. celowo zaniżała ilość dostarczanych produktów, a resztę sprzedawała na rynku komercyjnym. Podczas rewizji służby znalazły 30 tys. ukrytych konserw, przygotowanych do „powtórnej sprzedaży”.