Po raz pierwszy Moskwa próbowała powołać ukraiński „rząd na uchodźstwie” latem 2015 roku, kilkanaście miesięcy po aneksji Krymu. W moskiewskim hotelu „Ukraina” zebrali się wówczas bliscy współpracownicy zbiegłego do Rosji prezydenta Wiktora Janukowycza i powołali Komitet Ratowania Ukrainy. Przez ukraińskich komentatorów został on okrzyknięty „rządem z hotelu Ukraina”. Kluczową rolę odgrywał były premier Mykoła Azarow, który również po rewolucji na Majdanie uciekł do Rosji. Janukowycz szybko jednak zniknął z przestrzeni publicznej, podobnie jak i jego współpracownicy.
Wygląda na to, że Władimir Putin powraca do starej strategii wobec Ukrainy. Tym razem kluczową rolę powierza swojemu kumowi Wiktorowi Medwedczukowi (Putin jest chrzestnym jego córki).
Straszenie atomem
Przed 24 lutego 2022 r. Medwedczuk był jednym z najbogatszych Ukraińców, liderem prorosyjskiej partii OPZŻ (zakazanej po wybuchu wojny), deputowanym Rady Najwyższej i właścicielem kilku ważnych mediów. Na początku inwazji zapadł się pod ziemię, uciekając z aresztu domowego (wcześniej był oskarżony o zdradę państwa).
Czytaj więcej
Tylko leopardy uratują Kijów przed ofensywą Rosji. Kanclerz w piątek zdecyduje, czy je przekazać.
Został zatrzymany przez służby, gdy w mundurze ukraińskiego żołnierza próbował uciec z kraju. Z doniesień medialnych wynikało, że miał on zorganizować przewrót w Kijowie i tym samym ułatwić zadanie rosyjskiej armii, ale przez lata jedynie defraudował rosyjskie fundusze. Wymieniono go na ukraińskich jeńców we wrześniu ubiegłego roku. Od tamtego czasu milczał i dopiero ostatnio opublikował duży artykuł w czołowym propagandowym dzienniku „Izwiestia”.