– Żołnierze mają możliwość odpocząć, dostać listy i paczki z domu – poinformował przedstawiciel rosyjskiego Ministerstwa Obrony.
Po zdobyciu Lisiczańska prezydent Putin polecił „dać wojskom odpoczynek”. W rezultacie Rosjanie nie zdobyli całego obwodu ługańskiego (kilka wiosek nadal znajduje się pod kontrolą Ukraińców) i nie dotarli nawet do kolejnej, ukraińskiej linii obrony w okolicach Siewierska. Walki trwają w stepach między tym miastem a Lisiczańskiem.
Największe kłopoty najeźdźcy mają z żołnierzami
Za to ukraińska armia cały czas posuwa się (choć wolno) do przodu w zachodniej części frontu, na Chersoń. W ciężkich walkach odbija jedną wioskę po drugiej. – W nocy nasz zwiad widział centrum Chersonia – powiedział jeden z oficerów. Ale zwiadowcy przemknęli się między rosyjskimi umocnieniami, reszta armii znajduje się znacznie dalej. Rosyjskie dowództwo tak się jednak przestraszyło, że zaczęło ściągać oddziały z okolic Zaporoża, by umocnić obronę.
Jedynie rosyjskie lotnictwo i artyleria cały czas atakują ukraińską stronę. Donbaskie miasta są bez przerwy ostrzeliwane, choć Rosjanie mają z tym już kłopoty. Wykorzystując przybyłe na front zachodnie działa i wyrzutnie rakietowe Ukraińcy w ciągu półtora tygodnia prawie codziennie niszczą po kilka składów amunicji, magazynów i punktów dowodzenia najeźdźców. Ogromne chmury dymu z palących się magazynów codziennie spowijają Donieck.