Ukraińska delegacja udała się w czwartek na Białoruś, by podjąć drugą próbę rozmów z Rosjanami. O dziwo, członkowie delegacji nawet się przywitali – jako pierwszy rękę wyciągnął szef rosyjskiej delegacji Władimir Miedinski, były minister kultury, a obecnie doradca Kremla. Mimo to nikt nie na Ukrainie nie miał złudzeń, że rozmowy będą niezwykle trudne. Ukraina wnioskowała o przerwanie walk, zawieszenie broni i utworzenia korytarzy humanitarnych dla ludności cywilnej.
Po zakończeniu rozmów przedstawiciele Rosji zapewniali o „postępie” w rozmowach. „Niestety, nie osiągnęliśmy oczekiwanych rezultatów” - informowała z kolei delegacja ukraińska.
- Jedyne, co mogę powiedzieć, to to, że szczegółowo omówiliśmy aspekt humanitarny, ponieważ wiele miast jest obecnie otoczonych. Jest dramatyczna sytuacja z żywnością, środkami medycznymi, z możliwością ewakuacji - powiedział dziennikarzom Mychajło Podolak, doradca szefa Kancelarii Prezydenta Ukrainy.
Czytaj więcej
Zakończyła się druga tura negocjacji ukraińsko-rosyjskich. Przedstawiciele Rosji zapewniają o „postępie” w rozmowach. „Niestety, nie osiągnęliśmy oczekiwanych rezultatów” - informuje z kolei delegacja ukraińska.
Zakładnikami rosyjskiej agresji stali się już mieszkańcy wielu bombardowanych i okrążanych miast, a przede wszystkim Mariupola, Chersonia, Charkowa, Czernihowa oraz Kijowa, który jest celem numer jeden rosyjskiej armii. Władze stolicy od kilku dni apelują do międzynarodowych organizacji humanitarnych (a przede wszystkim do ONZ i Międzynarodowego Czerwonego Krzyża) o pomoc w zorganizowaniu „zielonych korytarzy”.