Dr Pietrow w rozmowie z news.com.au tłumaczy, że mieszkańcy obu Korei przez dziesięciolecia żyli w zupełnie innej rzeczywistości, mówią różnymi dialektami i inaczej postrzegają świat. Uczony wyraża obawę, że władze Korei Południowej - po ewentualnym zjednoczeniu - mogłyby traktować Koreańczyków z Północy jako obywateli drugiej kategorii.
- Korea Południowa nie potrzebuje, by jej wynędzniali, agresywni, źle wykształceni bracia zalali ten kraj - mówi dr Pietrow.
Jednocześnie jednak - jak zauważa uczony - łapiąca obecnie zadyszkę gospodarka Południa mogłaby skorzystać z tanich surowców i taniej siły roboczej. Zastrzega przy tym, że zjednoczenie RFN i NRD było zaledwie "spacerkiem" w porównaniu do kosztów, jakie niosłoby ze sobą zjednoczenie obu Korei.
Łączne koszty zjednoczenia obu krajów - zakładając, że doszłoby do niego po obaleniu reżimu Kim Dzong Una w Korei Północnej, co wiązałoby się prawdopodobnie z wojną z użyciem broni atomowej - dr Pietrow szacuje na 3 biliony dolarów.
Suma ta zawiera odbudowę zniszczeń po wojnie, do jakiej miałoby dojść na Półwyspie Koreańskim.