Podejrzewamy natychmiast zorkiestrowaną marketingową akcję, widzimy sztab fachowców od wizerunku doradzających mistrzowi, jak się zachować, jak się ubierać, gdzie bywać i co jeść, czyli w sumie jak żyć, by go wszyscy kochali i mógł wszystko reklamować.
W tenisie takim „idolem dla ustatkowanych" jest Roger Federer, choć u niego sztuczność specjalnie nie rzuca się w oczy, bo Szwajcar naprawdę ma klasę. Koronę króla tenisa nosi z godnością i trudno się dziwić, że już go ona nie uwiera, uznał to za stan naturalny, podobnie jak miliony fanów wielbiących go czasami ponad miarę. W Nowym Jorku podczas US Open rywal Szwajcara to po prostu wróg publiczności, w Paryżu w trakcie Roland Garros Francuz Jo-Wilfried Tsonga skarżył się, że miał trybuny przeciwko sobie, bo po drugiej stronie siatki był boski Roger.