Haszczyński: Spokojnie, to tylko senatorowie

Niewiele jest spraw równie delikatnych, jak zadośćuczynienie wobec ocalałych z Holokaustu. Szczególnie w atmosferze przedwyborczych emocji.

Aktualizacja: 07.08.2019 11:54 Publikacja: 06.08.2019 18:42

Haszczyński: Spokojnie, to tylko senatorowie

Foto: Adobe Stock

Jeżeli przytłaczająca większość amerykańskich senatorów domaga się od władz swojego kraju, by wymusił na Polsce rekompensaty lub zwrot majątku zagrabionego przez „nazistów" i potem „znacjonalizowanego przez komunistów", to nie można tego zbyć wzruszeniem ramion. Ale jeszcze bardziej nie należy ulegać histerii, która skłania niektórych do podważania sojuszu z Waszyngtonem pod hasłem: nie będą nam tu Amerykanie wystawiać wielomiliardowych rachunków za historię.

Potrzebne jest rzeczowe wyjaśnienie opinii publicznej w Polsce, dlaczego, jak słychać nieoficjalnie, groźnie wyglądający list 88 amerykańskich senatorów nie będzie miał poważnych konsekwencji: nie doprowadzi do katastrofy w stosunkach z państwem kluczowym dla naszego bezpieczeństwa ani do katastrofy polskiego budżetu. Czyli dlaczego mamy uwierzyć w zapewnienia: spokojnie, to tylko senatorowie?

Wyjaśniać powinny władze, przede wszystkim obóz prezydenta, bo sprawuje pieczę nad relacjami z USA, oraz premier Mateusz Morawiecki – z nazwiska wspomniany przez sygnatariuszy w liście do szefa Departamentu Stanu jako ten, który głosi nieprawdę, jakoby Polska rozwiązała tę sprawę.

W przedwyborczej atmosferze tłumaczenie najbardziej skomplikowanych spraw jest trudne. Odpowiedzialni polscy politycy, zarówno z partii rządzącej, jak i opozycji (po ewentualnym zwycięstwie wyborczym odziedziczy kiedyś ten problem), wypowiadając się o tej sprawie, powinni się wykazywać szczególną wrażliwością wobec nielicznych już uratowanych z Holokaustu.

Wrażliwość opinii publicznej w USA jest głównym powodem przyjęcia ustawy 447 mówiącej o sprawiedliwości wobec ocalonych. A to ta ustawa, ledwie sprzed dwóch lat, wywołuje emocje po obu stronach Atlantyku. Po tamtej skłania senatorów do pisania listów do sekretarza stanu, po tej – do roztrząsania, do czego może ona doprowadzić w Polsce.

Na pewno nie do tego, że nastąpi zwrot majątku czy rekompensat na jakichś specjalnych zasadach. A na te ogólne czekamy już długo. Prawie trzy dekady minęły od rozpoczęcia prac nad reprywatyzacją i ponad 18 lat od zawetowania przez prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego ustawy reprywatyzacyjnej. Senatorowie amerykańscy, nie mówiąc już o stulatkach mających poczucie krzywdy, nie muszą być specjalistami od niepowodzeń polskiej reprywatyzacji. Zwłaszcza że jest to zbyt zawiłe dla wielu Polaków.

Ustawa 447 sugeruje wsparcie sędziwych ocalonych, edukacji o Holokauście, innych form zachowania pamięci o świecie żydowskim, który zniknął. To Polska powinna robić. I w jakimś stopniu robi, np. finansując odnowienie Cmentarza Żydowskiego w Warszawie.

List senatorów pojawił się w czasie kampanii nie tylko w Polsce, ale i przed przyspieszonymi wrześniowymi wyborami w Izraelu, a i w USA toczy się walka, kto z demokratycznych kandydatów (a są wśród nich też sygnatariusze listu) będzie kontrkandydatem Donalda Trumpa w 2020 roku.

Pojawił się on – i to może pobudzić do różnych refleksji – kilka dni po okrągłej rocznicy wybuchu powstania warszawskiego. Z jej okazji usłyszeliśmy od strony niemieckiej, że jej przykro za drugą wojnę, ale sprawa odszkodowań za zbrodnie Trzeciej Rzeszy jest prawnie zakończona.

Komentarze
Jędrzej Bielecki: Emmanuel Macron wskazuje nowego premiera Francji. I zarazem traci inicjatywę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rafał, pardon maj frencz!
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rok rządu Tuska. Normalność spowszedniała, polaryzacja największym wyzwaniem
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Rok rządów Tuska na 3+. Dlaczego nie jest lepiej?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka